Witaj!

Blog został zamknięty, a kolejne posty nie będą na nim umieszczane. Dziękujemy za komentarze!

środa, 13 listopada 2013

Nienawidzę dzieci - 17

TAK NA ZAŚ, ha-ha. Chciałam oznajmić, że akcja będzie się tak ślimakowato ciągnąć, bo w sumie o to tu chodzi - o gesty, o uczucia. I seksy. To potem XD Może ;--; Bo wiecie, Iza Iza może wykombinować podstęp~ No, ale cóż.. Tutaj Shizuś zamienia się w jąkadło, a Iza Iza strzela fochy C: Idę się uczyć gegry... Miłego czytania~!

ZEJDŹ Z MOJEGO SHIZUSIA, JA TAM JESTEM Z NIEGO DUMNA Q.Q kij, że to ja nim steruje i decyduje o jego zachowaniu xd O loool, Bezpieczeństwo Rodzinne zablokowało mi część zawartości na tej stronie O.O No ale nic. Jestem dumna z mojego Shizusia i tyle ♥ Duma mnie rozpiera, jako jego matkę Q.Q  (Btw, bezpieczeństwo mi obrazek zablokowało O.O ) No nie przynudzam, lecę. Nauka, nauka... Miłego~!




Parsknął spoglądając na niego. Każdy by stwierdził, że to zabrzmiało perwersyjnie, no! Shizuo najwidoczniej nie. Schował okulary do kieszeni bluzy, czując, że jemu nie są potrzebne. Ostatnio dużo się śmiał.. I to nie tak wrednie tylko.. Normalnie. To aż niecodzienne, ale.. Takie w sumie ciekawe. Spojrzał w niebo. Jest dziś tak ładnie..

Shizuo prychnął, widząc jak Orihara chowa okulary. Nie zabierze mu ich, bo przegra, czy coś... Jego własność spoczywała w kieszeni jego bluzy, którą z kolei przywłaszczył sobie Izaya. Najwidoczniej tak miało być...
Powoli przyzwyczajał się do światła dziennego. Odetchnął świeżym powietrzem. Byli już coraz bliżej jego mieszkania, przez co i powietrze wydawało się jakieś takie lepsze, niż w centrum. Blondyn mruknął coś pod nosem i spojrzał przed siebie. Myślał o całym tym dniu...

Odetchnął i niedługo potem dotarli do bloku. Chciał oddać okulary Shizuo, ale zdecydował się zostawić je w bluzie. Dy otworzył mieszkanie, wszedł do niego i odkręcił kaloryfer. Spojrzał na Shizuo po czym poszedł do kuchni i wstawił wodę na kawę, stawiając reklamówkę na stole. Shizuo zrobi zaraz obiadek~!

Blondyn westchnął, zamykając za nimi drzwi od mieszkania. Westchnął. Nie odzyskał swojej własności. Stwierdził, że i tak zabierze te okulary rano. Albo jak Izaya będzie spał. Shizuo zdjął buty. Z ulgą przyjął niewielki mrok w mieszkaniu. Wszystko lepsze od słońca świecącego prosto w oczy...
Poszedł do kuchni. Czajnik już stał na gazie, a Izaya szczerzył się wesoło. Shizuo pokręcił głową z politowaniem i zabrał się za robienie obiadu. Całkiem fajna była taka rutyna...

Obserwował jak Shizuo zaczyna coś robić. Coś.. Izaya był głodny mimo, że rano zjadł że dwa śniadania. Uśmiechnął się opierając brodę na nadgarstku po czym zaczął bawić się okularami. Podwinął rękawy bluzy i zaczął obracać w dłoniach przeciwsłoneczne​ okulary.

Shizuo westchnął cicho i zabrał się za robienie obiadu. Był głodny, a w dodatku na plecach czuł poganiające spojrzenie Izayi. Jak zawsze... Hah, to było całkiem mile. W ogóle to wszystko stało się jakieś inne, jednak... Shizuo nie wiedział, czy chciałby wrócić do poprzedniego stanu rzeczy.
Westchnął ciężko. Dziś myślał stanowczo za dużo. Potrząsnął głową i skupił się na gotowaniu, co dziś poszło mu jakoś szybciej... a może po prostu się zamyślił za bardzo? Ech...

- Shizu - chan, nie myśl tyle, bo Ci głowa wybuchnie. - zaśmiał się, kładąc się na stole. Shizuo ostatnio sporo myśli.. Izaya mimowolnie stwierdził, że mógł myśleć o tej osobie.. Mruknął coś niezrozumiałego po czym oparł się o oparcie krzesła. Dlaczego akurat teraz? Dlaczego musiał się zakochać w tej formie i w tej chwili?! To wkurzające! Westchnął ciężko.

- Zamknij się - mruknął tylko, mieszając ziemniaki w garnku. Westchnął. Obecność Izayi działała na niego... dziwacznie. Był spokojny i nerwowy zarazem. Spokojny, ponieważ wiedział, że Izaya nie robi żadnych głupot. Z drugiej strony co chwilę się mylił, wyciągał nie to, co potrzeba... Zachowywał się po prostu jak nie on. Był rozkojarzony. Dziwne... co tak na niego podziałało? Może te myśli z poranka? Ech... sam nie wiedział.

- Shizu - chan? Długo jeszcze? - zapytał wzdychając. Podniósł się i uchylił okno, czując że zrobiło się strasznie duszno. Oparł się o parapet zakładając ręce na piersi. Przyjrzał się blondynowi zagryzając wargę. - Głodny jestem.. - mruknął patrząc na jego ruchy. Próbował się jakoś uspokoić. Przecież codziennie tak było nie? Shizuo robił obiad, a on czekał i jakoś nie czuł się inaczej, a teraz? Teraz czuł się jeszcze inaczej, bo serce zaczynało poważnie wariować.

- Tyle, ile potrzeba - warknął w odpowiedzi i starał skupić się na obiedzie. Było mu ciężko i sam nie wiedział, dlaczego. Czyżby obecność Izayi tak na niego wpływała? Shizuo miał świadomość swojej inności, choć wolałby o tym nie pamiętać, więc może w sumie... bał się? Bał się, że żądze to żądze i zrobi coś głupiego, mając obok siebie młode i zgrabne ciało? Głupota... Przecież to Izaya... tylko Izaya...
...aż Izaya...
Shizuo westchnął ciężko. Nie, nie, nie, nie. To niemożliwe. To po prostu niemożliwe... Nie mógł się zakochać! Nie! Nie mógł...
Postawił na stole dwa talerze.

Podszedł do niego, zaglądając co robi.
- Czemu jesteś zły? - zapytał patrząc na niego. Zrobił się strasznie nerwowy odkąd wrócili. Może coś się stało? Tylko co? Niby wszystko normalnie, a jednak. - Ne, Shizu - chan? Sprawdziłeś co z tymi plecami? - zapytał siadając do stołu. Szczerze mówiąc liczył na to, że jeszcze trochę go po wkurza, ale.. Jakoś się nie dało. Oparł brodę o nadgarstek patrząc się w plecy Shizuo. To nie tak, że się o niego martwił tylko...? A może właśnie się martwił? Ten koniec świata trochę się spóźnia.. Westchnął stukając palcami o stół.

- Nie sprawdziłem - mruknął jedynie nerwowo i po chwili usiadł do stołu. Czuł się bardzo dziwnie. Był dorosły. Z agresją bywało różnie, choć ostatnio utrzymywał ją w ryzach, ale... czy ewentualne żądze też da radę utrzymać na wodzy? W końcu... nie chciał pamiętać o tym, kim jest, a teraz... Izaya brutalnie, choć nieświadomie mu o tym przypomniał...
Westchnął ciężko i zabrał się za jedzenie. Trząsł się z nerwów. Dlaczego...? Nie wiedział... Nie mógł się skupić. Wzrokiem błądził wszędzie - po meblach, po szafkach...

Westchnął ciężko, obserwując Shizuo. Odsunął talerz na bok i oparł się o stół wpatrując w Shizuo.
- Shizu - chan? - zapytał, mrużąc oczy. - To głupio zabrzmi, ale.. Dziwnie się zachowujesz. - oznajmił układając brodę na przedramieniu. Nie lubił jak Shizuo zachowywał się tak.. Był zbyt nerwowy i jeszcze bardziej dziwny niż wcześniej. Westchnął ciężko przyglądając mu się. Shizuo jakby uciekał wzrokiem.

- Nie wiem, o czym mówisz - burknął, przerywając na moment jedzenie. Zapatrzył się na wodę kapiącą z kranu. Domyślał się, że jego zachowanie jest podejrzane, jednak... on sam nie znał przyczyny. Zwalił wszystko na Izayę i sytuację z poranka. Shizuo nie czuł się zazwyczaj tak dziwnie, dlatego teraz nie rozumiał, co się w ogóle w nim dzieje. Co powinien sobie myśleć? Co czuje? Nie miał pojęcia... Pociąg zwany życiem chyba właśnie się wykoleił...
Westchnął ciężko i wrócił do jedzenia. Musi zrozumieć siebie i swoje reakcje, oraz myśli...

Westchnął po czym zaczął jeść. Skoro nie chciał mówić to nie. Izaya mu łaski nie będzie robił. Brunet tylko grzecznie zapytał, MARTWIŁ SIĘ nawet. A Shizuo go zignorował! Miał to perfidnie gdzieś! Izaya wstał i odłożył talerz na blat.
- Nie jestem głodny. - mruknął i poszedł do łazienki. Nie miał humoru teraz. Rozebrał się i spojrzał na swoje odbicie. Skrzywił się. Był strasznie chudy.. Wręcz obrzydliwie chudy. W dodatku te szkarłatne oczy.. Wszedł pod prysznic i zaczął się myć.

Shizuo popatrzył za Izayą, po czym westchnął ciężko. Poczuł się... dziwnie. Izaya się obraził. Na bank. A Shizuo... czuł się dziwnie z tą myślą. Jakby... jakby był winny...? Sam nie wiedział, co czuje i to go tak irytowało. To było takie cholernie wkurzające! Dawno tak nie miał. Dawno nie czuł tylu rzeczy na raz. Gubił się.
Ścisnęło go w żołądku. Też nie miał ochoty na jedzenie. Odstawił niemal pełen talerz na blat i przeszedł na balkon. Było zimno, jednak blondyn w ogóle się tym nie przejął. Z łazienki dobiegał go szum wody. Już widział te fochy Izayi, jak ten wyjdzie... I to urażone spojrzenie szkarłatnych oczu...
Shizuo westchnął. Zamknął oczy i oparł rozgrzane czoło o zimną barierkę balkonu. Dlaczego dalej miał przed oczami obraz Izayi...?

Umył się i ubrał jakieś spodenki i koszulkę. Bluzę sobie odpuścił, bo i tak przykryje się kołdrą. Zdjął bandaże i wyrzucił je do kosza. Wyszedł z łazienki i zatrzymał się w salonie. Nałożyć bandaże czy nie? Raczej nie, skoro Shizuo i tak wie o tym.. Spojrzał na niego po czym poszedł do sypialni i odkręcając kaloryfer, położył się na swojej połowie. Jeśli Shizuo będzie coś od niego chciał to niech nie oczekuje, że Izaya go posłucha.

Shizuo długo stał na balkonie i próbował się ogarnąć. I tak coś mu nie szło. Słyszał, jak Izaya kręci się po domu, aż w końcu idzie do sypialni. Blondyn nie wiedział, czy to najlepszy pomysł... Po prostu Izaya delikatnie pchnął samonapędzającą się machinę. Z każdą kolejną myślą Shizuo coraz bardziej się nakręcał... aż w końcu nie wiedział, co ma myśleć i co robić.
Gdy stwierdził, że odczuwa chłód, zamknął balkon i poszedł się umyć. Ciepła woda przyjemnie rozgrzewała jego ciało. Ubrał się w piżamę i poszedł do sypialni. Położył się na swoim miejscu. Po chwili, jakoś tak machinalnie przyciągnął do siebie Izayę i pomału zapadał w sen. Po prostu... wczoraj było całkiem miło. I szybko zasnął... miło było czuć jakieś ciepłe ciało obok...
Shizuo zdziwiły własne myśli. Jednak zanim zdążył zejść na inny temat, zasnął.

Izaya leżał w łóżku myśląc o tym wszystkim. To nie skończy się dobrze i sam o tym wiedział. Niedługo urośnie, wróci do swojego życia i choć nie będzie jak dawniej to przecież będzie dalej żył nie? No bo świat mu się nie załamie przez jedną osobę. Chyba, że załamie.. Zamknął oczy i odetchnął. Czas spać, a nie rozmyślać nad tym. Gdy Shizuo wszedł do pokoju, on jeszcze nie spał. Zdziwił się gdy Shizuo go do siebie przyciągnął.
- Shizu - chan? - zapytał cicho, lecz blondyn nie reagował. Westchnął ciężko. - Shizuś.. - mruknął chwytając jego dużą dłoń. Jego była taka malutka, a blondyna duża.. Uśmiechnął się pod nosem. To było takie zabawne. Shizuo już chyba ma takie odruchy.. Zamknął oczy powoli usypiając..

Shizuo przez całą noc czuł ciepło ciała Izayi. Zastanawiał się, ile ciepełka może pomieścić takie małe i drobne ciało. Jak widać: bardzo dużo. Było mu tak przyjemnie i wygodnie... nie chciał się już nigdy budzić. Sam nie wiedział, dlaczego. Owszem, miał świadomość, że przytula do siebie Izayę, jednak... teraz to wszystko poszło w kąt. W dodatku Orihara nie szarpał się za bardzo, co Shizuo uznał za nieme pozwolenie. Chyba nawet poczuł chwyt na dłoni...
Westchnął przez sen i wtulił nos we włosy Izayi. Pachniały żelem pod prysznic blondyna... Shizuo doszedł do wniosku, że nawet mu się to podoba... Choć to wciąż było dziwne... Choć wciąż nie przyzwyczaił się, że nie rzuca w Izayę pierwszą-lepszą rzeczą... Zabawne. Jeszcze miesiąc temu chciał go zabić, a teraz co? Śpi z nim w jednym łóżku, a nawet go przytula!

Izaya nie za wiele myślał przed snem. Jedynie o tym, że podoba mu się ten stan rzeczy. Lubił te wspólne obiady, spanie w jednym łóżku, to że Shizuo jest inny wobec niego.. Wszystko wydawało się takie fajne dopóki się nie obudził. Z jednej strony nie chciał wstawać i tak dalej, ale z drugiej musiał. Bo potem to już w ogóle się rozleniwi i co? Chociaż drugi argument był bezsensu, Izaya wpatrywał się w sufit, obejmowany przez Shizuo. Przymknął oczy po czym zaczął stukać palcami o przedramię blondyna. Ciekawe jak zareaguje gdy się obudzi. Będzie zmieszany czy oleje sprawę?

Dziś była sobota, a Shizuo postanowił to wykorzystać. Spał długo. Nawet nie wiercił się w nocy! Po prostu spał, przytulając do siebie drobne ciało Izayi. Czasem Shizuo nie mógł się nadziwić, jak wiele siły na ucieczki znajduje się w takim drobnym Oriharze. Choć teraz pewnie pogorszyła się trochę forma bruneta... w końcu Shizuo nie ganiał go już po mieście. A przynajmniej nie ze znakami drogowymi. Ewentualnie automatami. Ewentualnie...
Shizuo w myślach pokręcił głową do siebie.
W pewnym momencie blondyn poczuł uderzanie palców o jego przedramię. Ściągnął brwi i uchylił jedno oko. Zauważył, że przytula Izayę. Nie sądził, że zrobił to naprawdę... Zarumienił się nieznacznie i niemal niezauważalnie, po czym jak najprędzej odwrócił się na drugi bok. Syknął. Zabolały go plecy... ale miał nadzieję, że Orihara nic nie dostrzegł...

W sumie, sądząc po ostatnich jego zachowaniach pewnie to zignoruje. Gdy Shizuo się obrócił i syknął, Izaya podniósł się.
- Shizu - chan? - zapytał cicho. Wiedział, że Shizuo nawet nie raczył zobaczyć co ma na plecach. Brunet zmrużył oczy. Westchnął ciężko. Heiwajimą nie jest zbyt odpowiedzialną osobą.. Poza tym jeśli to rana to mogło wdać się zakażenie, a jeśli coś innego to są przecież inne skutki. Cała masa. I znowu to samo.. Shizuo j tak będzie miał pewnie gdzieś to czy Izaya się tym przejmie czy nie. Jak zawsze zresztą.

- Mhm, co chcesz? - odpowiedział normalnym tonem. Bez złośliwości. Leżał plecami do Izayi i próbował uspokoić rozszalałe serce. Nie wiedział, skąd u niego taka reakcja? Obudził się, obejmując Izayę. Zaraz potem nieznacznie się zarumienił. On! Shizuo Heiwajima, którego wszyscy tak się boją!
Nie rozumiał, czy to Izaya miał na niego taki wpływ? Nie... to przecież niemożliwe... Miał nadzieję, że brunet nie dostrzegł jego rumieńców. Tylko tego by mu brakowało. Wziął jeden, głębszy oddech. Musiał się uspokoić... tylko tyle... Aż tyle. Myśl, że Izaya siedzi za nim, nie pomagała.
Prychnął.

- Jesteś głupkiem. - mruknął po czym usiadł przodem do niego i podciągnął mu koszulkę na góry by zobaczyć tę ranę. Shizuo był idiotą i w życiu by go nie poprosił o coś takiego. Pewnie dlatego, że ma tę swoją dumę. Taaa, ale za ojca Izayi to potrafił robić! Izaya im bardziej myślał o tym wszystkim tym bardziej biło jego serce. Jakby takie szczęśliwe.. Westchnął cicho. Może i tak, ale.. Było zero szans, tak?

- Dzięki - odparował z przekąsem. Pozwolił Izayi na podwinięcie koszulki do góry. Shizuo w ogóle zdziwił się, że założył koszulkę na noc... Zazwyczaj spał tylko w spodniach.
Blondyn westchnął cicho, przewracając się na brzuch. Czekał na poczynania Izayi. Twarz wtulał w poduszkę. Czuł miękkie opuszki palców sunące po jego plecach. Tak... pobudzające...
Shizuo skarcił się w myślach. Nie. To na pewno nie tak, że zakochał się w Izayi. To przecież... niemal nierealne...
A co jest teraz normalne? Co realne? Wszystko w ich relacjach uległo zmianie.

Zbadał dokładnie plecy Shizuo gdy zauważył dosyć mocne starcie pod łopatką, które nie wyglądało najlepiej. Izaya skrzywił się przejeżdżając po ranie.
- Boli? - zapytał obserwując Shizuo. Plastry chyba będą za małe na takie coś.. Bandaż? Ale to wtedy całą klatkę trzeba.. Westchnął ciężko.
Nie powinien się o niego martwić skoro przestawił się na to, że jest na niego obrażony. Zagryzł wargę. Blondyn był dosyć dobrze zbudowany. Miał te mięśnie i w ogóle.. A Izaya? On był chudy jak patyk i do tego jeszcze blady. Jak śmierć. - Pójdę... Po coś. - mruknął i po chwili opuścił sypialnie. Poszedł do kuchni i wziął całą apteczkę.

Shizuo syknął tylko w odpowiedzi i zacisnął mocniej palce na pościeli. Bolało i to cholernie. Trochę potrwało, zanim skóra Shizuo wokół rany przestała go piec. Ciekawe, gdzie się tak urządził...?
Zdziwiło go zachowanie Izayi. Czyżby Orihara się o niego martwił? Dziwne to było... Przedziwne... Jakieś przyjemne ciepło rozlało się przy sercu Shizuo. Może i było dziwne, ale... całkiem miłe...
Shizuo westchnął ciężko i pokręcił głową przecząco. Zaczynał myśleć, jakby się zakochał. Ale... to przecież niemożliwe, prawda...?
Wręcz przeciwnie...
Shizuo westchnął i przymknął oczy. Podłoga skrzypnęła. Izaya wracał.

Spojrzał na Shizuo po czym okrążył łóżko. Położył apteczkę na stoliku i wyjął wodę utlenioną i gazę by ją potem wytrzeć.
- Może trochę piec. - oznajmił po czym wylał trochę wody na ranę. Ta zaczęła robić się biała. Spojrzał na twarz Shizuo. Nie miał zbyt ciekawego wyrazu twarzy. Ciekawe czy aż tak bardzo go piekło? Ranę przetarł delikatnie gazą, przez co wchłonęła się. - Musisz usiąść. - oznajmił odsuwając się trochę. Schował wodę utlenioną i wyjął bandaż. Wiedział, że na pewno głupio wygląda martwiąc się o niego i Shizuo zacznie się z niego w końcu wyśmiewać, ale co miał zrobić? Zagryzł wargę obserwując Shizuo. Dobra, samokontrola - jak to zaproponował Shinra - poszła gdzieś sobie. To zakochanie było takie głupie, że Izaya już nie wiedział co robić. To było koszmarne.

Shizuo skrzywił się i to mocno, gdy rana zaczęła go piec. Czuł się niemal, jakby obrywali go ze skóry. Zacisnął mocniej powieki. Ręka też zacisnęła się mocniej na pościeli. Piekło i to jak skurwysyn.
Westchnął ciężko i usiadł, tak jak prosił Izaya. Zdjął jeszcze koszulkę, żeby się nie plątała. Dziwne to było, że Izaya się o niego martwił, jednak... Shizuo tego nie komentował. I nie miał zamiaru śmiać się z Orihary. Dlaczego? Bo blondyn sam stwierdził, że całkiem mu było przyjemnie. Zazwyczaj nikt się o niego nie martwił, więc... to była taka miła odmiana...

Nie miał jak przewiązać bandaże.. Westchnął. Przyłożył jeden kawałek do klatki piersiowej Shizuo.
- Trzymaj tu. - mruknął. Próbował nie patrzeć w oczy Shizuo. Zbliżył się do niego i zaczął obwiązywać bandaż wokół klatki piersiowej. Był zbyt blisko niego, dlatego musiał zagryźć wargę. W końcu ja przegryzie i będzie miał problem. Odetchnął przez nos po czym trzymając bandaż na jego piersi, spojrzał czy dobrze wszystko zrobił. Gdy stwierdził, że może być i jakoś się trzymać będzie, zawiązał bandaż i odsunął się trochę. - Może być. - oznajmił cicho. Złożył wszystko do apteczki i uchylił okno.

Shizuo przez cały czas obserwował poczynania Izayi. Widział, że ten był trochę nerwowy i spięty. Cały czas zagryzał wargę, a wzrok skupiał na bandażu. Blondyn postanowił nie pytać. Już sytuacja, w jakiej się teraz znajdowali, była wystarczająco dziwna. I niecodzienna. Ale przynajmniej stwierdził, że Orihara jest całkiem niezły w zawiązywaniu bandaży.
- Dz-dzięki... - mruknął Shizuo po chwili ciszy, siedząc plecami do okna. Nie widział wyrazu twarzy Izayi, który był właśnie gdzieś przy oknie. Może to i lepiej? Blondyn westchnął cicho i zabrał apteczkę, żeby odstawić ją na miejsce. Co to się porobiło...?


3 komentarze:

  1. *.* To opowiadanie jest z każdym rozdziałem coraz lepsze *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. Uhuhuhuhuhu *OOOOO* Musze się na razie ograniczyć tylko do tego:
    TO JEST ZAJEBIŚCIE, UROCZO, SŁODKIE W CHUJ~!!
    Wybaczcie te dwa nieocenzurowane wyrazy... no ale...musiałam D:

    Czekam na rozdział 18 C:

    Pozdrawiam,
    Kimi~

    OdpowiedzUsuń
  3. Szczerze powiedziawszy, cały rozdział to było jedno, wielkie uczucie, więc dużo nie mam do skomentowania i zgwałcenia D:
    Ale podobało mi się, dobrze pokazujecie jak ich relacje stają się coraz lepsze. Teraz są na fazie takiej nieśmiałości wobec siebie i to mi się cholernie podoba ♥
    Ale słodko było, i dobrze! Tak trzymać, zaraz ze szczęścia będę się turlać po dywanie xD
    Urocza z nich parka będzie.
    A co do seksów, macie moje wsparcie! @_@

    OdpowiedzUsuń