Witaj!

Blog został zamknięty, a kolejne posty nie będą na nim umieszczane. Dziękujemy za komentarze!

piątek, 11 października 2013

Nienawidzę dzieci - 8

Witam wszystkich zebranych, oto przed wami rozdział ósmy opowiadania o małym Izayi i Shizuo, który się wkurza, ale panuje nad tym C: Rozdział pisany powiem wam, że nawet dobrze i sprawnie. Tu jest nieco inaczej niż w poprzednich. Dlaczego? Sami zobaczcie. Osobiście uwielbiam ten rozdział i te kolejne, bo po prostu są jak dla mnie cudowne ♥ Nie ma to jak samokrytyka ;3 Miłego czytania~!

No hej ludzie~! Dlaczego tej cholernej nauki jest tak cholernie dużo? ;_; nie mam czasu na nic - choć dziś zamiast uważać na próbach do akademii to zaczęłam rysować XD Matko, długi weekend ♥ jakie to cudowne ♥ Co w tym rozdziale? Ciekawe rzeczy~! A Kimichi sama sobie jest winna spoilery XD No nic. Nie przynudzam, miłego czytania~!




Spojrzał na Shizuo po czym zagryzł wargę. Samokontrola, tak? Shinra chyba na głowę upadł. Izaya rozejrzał się po pokoju by następnie włączyć telewizor. Już czuł to znudzenie gdy oglądał wiadomości..
Kishitani spojrzał z ukosa na Izaye, a potem na Shizuo.
- To dosyć skomplikowane. Jak Izaya urósł do 15 lat? - zapytał patrząc prosto w oczy blondynowi. Jakoś się to musiało się zacząć, a Heiwajima na pewno wie. W końcu to mogło być przyczyną jego wzrostu.

Blondyn westchnął i wytrzymał spojrzenie Shinry. Zaklął w myślach. Okulary miał schowane w kieszeni kamizelki... Oparł łokcie o barierki balkonu.
- No normalnie. Byliśmy na dworze, porwali go, odstawiliśmy przedstawienie, że niby jestem jego ojcem... Bójka też się wywiązała... Wróciliśmy, zaczął się drzeć i... urósł. - Shizuo skrócił historię i wzruszył ramionami. Mimowolnie zerknął na nieco zamyśloną twarz Shinry. Pewnie snuł jakąś hipotezę. Oby tylko coś wymyślił, bo Shizuo naprawdę ciężko się powstrzymywał. Czasem miał ochotę uderzyć Izayę...
Równie mimowolnie jego wzrok powędrował na Oriharę. Wciąż widział ślad po uderzeniu na policzku Izayi. Teraz jednak był znacznie mniejszy. Już tak nie rzucał się w oczy.

- Porwali? Ale dlaczego? - zapytał. Dużo się działo, więc.. - Darł się? - zapytał zdziwiony. - Przecież Izaya.. On jest /spokojny. - oznajmił patrząc na niego. Poprawił swój kitel pp czym westchnął. Pewnie przez jakieś silne emocje Izaya zaczął krzyczeć i po prostu urósł do tego wieku. Spojrzał na Shizuo wyczekująco.
Izaya spojrzał na blondyna i bruneta, którzy rozmawiali po czym wstał i poszedł do kuchni.

- A po co mogą porywać Izayę? - prychnął retorycznie. Shinra parsknął śmiechem. - Najwyraźniej każdy ma swoje chwilę wahania. - Shizuo uśmiechnął się szyderczo. Był usatysfakcjonowa​ny, że zobaczył, jak Izaya reaguje na nadmiar emocji. Zdawał sobie sprawę, że niemal nikt nie miał okazji tego oglądać.
Szafki w kuchni trzasnęły. Shizuo domyślił się, że Izaya jest wściekły. Blondyn odetchnął.
- To pewnie przez nadmiar emocji... - stwierdził ostrożnie Shinra. Heiwajima ściągnął brwi. Zastanowił się: skoro nawet teraz Izaya się irytuje, to tak to będzie w kolejnych dniach? Czy będzie taki... opanowany, jak w liceum? Blondyn miał złe przeczucia...

Izaya przeszukał szafki, ale nic w nich nie znalazł ciekawego. Oparł się o blat obserwując wszystko wokół. Dziwnie się czuł. Nie chciał tak się czuć.. To tak jakby znowu był w liceum i znowu te okropne myśli nawiedzały jego umysł. Spojrzał na naczynia leżące na suszarce. Shizuo by się wściekł, nie? Izaya sięgnął po jeden talerz, ale w ostateczności powstrzymał się i wyszedł z kuchni, prosto do łazienki. Gdyby był w swoim mieszkaniu to dobijałoby go to, że jest tak pusto. Tutaj jest trochę inaczej.
- Wiesz.. - zaczął Shinra, obserwując jak brunet idzie do łazienki. - Miej na niego oko, nawet jeśli już jest samodzielny, okej? - podrapał się po głowie. W czasie liceum to Shinra pomagał Izayi gdy ten miał problemy. Szczególnie gdy zaczął robić głupie rzeczy, ale teraz nie miał czasu. Poza tym byli dorośli. - Gdyby coś się stało to zadzwoń. - oznajmił poprawiając okulary.

Blondyn również obserwował Izayę. Ten wyglądał na zdenerwowanego..​. Shizuo westchnął. Zdziwiła go prośba Shinry. Przecież Orihara na pewno dałby sobie radę. Ma swoją duszę 23latka i ciało 15latka, w którym już by sobie poradził. A mimo wszystko... Shinra prosi go, żeby się nim zajmował? Żeby dalej robił za niańkę? On? Shizuo niańczył swojego wroga? Spojrzał na Shinrę. Wydawał się być śmiertelnie poważny. On... musiał wiedzieć coś więcej.
- Nawet nie wiesz, czego ode mnie wymagasz... - burknął, wchodząc do domu. Wyjął z szafki butelkę whisky. Spojrzał pytająco na lekarza, a gdy dostał niemą odnowę, pociągnął łyka wprost z butelki. To było za dużo. Shizuo przestał ogarniać, co dzieje się wokół. Chciał się trochę odstresować... Znowu czuł, jak złość powoli się w nim kumuluje. Ledwo się kontrolował, choć i tak... szło mu lepiej, niż kiedyś. Mimo wszystko... miał ochotę coś rozwalić.

- Shizuo.. To tak nie jest. Izaya.. On.. - westchnął. Spojrzał na drzwi łazienki zagryzając wargę. - Kiedy miał formę 7latka zachowywał się na ten wiek, co nie? - zapytał siadając na kanapie. - Teraz ma 15lat. A w tym wieku.. To trudny wiek, więc sam rozumiesz. - oznajmił kulawo, drapiąc się po poliku. Nie mógł mu przecież powiedzieć, że Izaya ciał się i w ogóle był inny..

Orihara spojrzał na swoje odbicie po czym westchnął. Z tym siniakiem wyglądał okropnie. Usiadł pod ścianą i podkulił nogi układając głowę na zgiętych ramionach. Da sobie radę. Przecież nie będzie wariował tak jak w liceum.

Shizuo westchnął i pociągnął kolejnego łyka alkoholu. Patrzył na drzwi łazienki, za którymi ukrywał się Izaya. Patrzył na nie tak intensywnie, jakby chciał je prześwietlić. Dostrzec, co robi Izaya, bo było tam podejrzanie cicho. Woda w ogóle się nie lała.
- Nie, nie rozumiem - warknął zdenerwowany. Dobijało go, że musi wciąż opiekować się Izayą. Choć z drugiej strony... był ciekaw. Co też Shinra ma na myśli? Owszem, znał Izayę lepiej, niż blondyn. Więc... możne zna jakiś mroczny sekret Izayi? Shizuo zastanowił się mocno. Może będzie mógł to jakoś wykorzystać? Musi się zastanowić. Ściągnął brwi i zapatrzył się na drzwi od łazienki. Pociągnął kolejny łyk whisky.

Westchnął ciężko. Chyba lepiej było by wziąć Izaye do siebie. Przez zachowanie Shizuo może czasami zrobić coś..
- No trudno. - mruknął podchodząc do drzwi. - Izaya, wychodzę. - oznajmił. - Jak coś to zadzwoń. - dodał i po chwili opuścił mieszkanie.

Zagryzł wargę. Widział jedynie ciemność. Nie chciał spotkać Shizuo, nie chciał mieć w ogóle z nim do czynienia. Wolał już siedzieć u Shinry.. Celty i tak nie ma zbyt dużo roboty, więc pogadałby z nią czy coś.. Wolał nie wychodzić na dwór. Za dużo tam ludzi, którzy dziwnie by na niego patrzyli. Na innego Izayę. A jeśli Shizuo się upije? Był pewny że w tej chwili zapija te wszystkie "problemy". Izaya był problemem. W końcu działał na nerwach blondynowi, a on go nienawidził. Gdy był mniejszy to Shizuo jakoś to znosił, ale teraz? Przy pierwszej lepszej okazji uderzy go. Był tego niemal na 100% pewien. Skulil się bardziej. Nie pozwoli by zaczął myśleć tak jak w liceum. Nie, jakoś sobie poradzi i będzie dobrze. Nie okaleczy się tak jak wtedy i nie będzie tym żałosnym człowiekiem.

Blondyn westchnął ciężko. Ręce zaciskały mu się coraz bardziej. Odstawił butelkę z powrotem do szafki. Czuł, że jeszcze chwila, a zwyczajnie zbiję ową butelkę. A nie miał ochoty potem sprzątać.
Westchnął i przeciągnął się. Cisza z łazienki nieco go niepokoiła, ale z drugiej strony bał się tam zajrzeć. Chociaż nie, to złe słowo. Czuł coś innego, ale... sam nie wiedział, co.
Zresztą. Po co on się przejmuje? To wszystko... tego było tak dużo, że Shizuo miał bałagan w swojej głowie. Syknął i przetarł skronie. Bolała go od tego głowa. Wcześniej miał proste i nieskomplikowane​ życie. A teraz co? Musi zajmować się Izayą, który... był w wątpliwym stanie. I wszystkiego można było się po nim spodziewać.

Po krótkiej chwili stwierdził, że nie może tak tu siedzieć. Gdzie indziej raczej też nie. W kuchni za dużo rzeczy no i Shizuo mógłby się napatoczyć. W salonie ogląda telewizję albo pije, a w łazience siedzieć nie może. Balkon? Westchnął po czym podniósł się i umył ręce nie patrząc na swoje odbicie. Nie ma zamiaru patrzeć na siebie. Wyszedł z łazienki mimowolnie spojrzał na Shizuo. Wyglądał dziwnie, jakoś inaczej.. Powędrował na balkon gdzie oparł się o barierkę i spojrzał w dół. To był jednak zły pomysł. Westchnął cicho po czym zaczął się rozglądać. Tak ma spędzić najbliższe x dni? Cudnie.

Shizuo drgnął mimowolnie, gdy drzwi od łazienki się otworzyły. Udał, że ogląda wciąż grający telewizor, jednak tak naprawdę przyglądał się Izayi, który musiał przejść przez salon, aby dostać się na balkon. Wyglądał jak kupka nieszczęść. Niczym cień tego starego Izayi. Patrzył gdzieś w ziemię i stawiał szybkie kroki.
Blondyn nie wiedział, co ma robić. Nie miał ochoty na oglądanie Izayi, jednak z drugiej strony... wiedział, że musi. A może chce? Nie miał pojęcia. Co jakiś czas zerkał na Oriharę.
Słońce zaczynało zachodzić.
Zapowiadał się ciekawy wieczór.

Robiło mu się już chłodno, ale uparcie stał i patrzył jak słońce zachodzi. To było dołujące. Kończył się dzień, a niedługo po nocy znowu się zacznie. Tylko po co? Westchnął. Będzie musiał wejść do mieszkania, a potem znaleźć sobie miejsce do spania, którym najpewniej będzie kanapa. A jutro? Jutro zaszyje się gdzieś w domu i coś porobi.. "Coś" w tym wypadku pewnie będzie oznaczało siedzenie przed telewizorem/lapt​opem bądź gapienie się w ścianę. Przynajmniej jakiś wybór.

Shizuo obserwował Izayę. Nie miał pojęcia, czego się może po nim spodziewać. To było dziwne. Zawsze wiadomo było, że informator jest spokojny, opanowany i zawsze ma jakąś ripostę w zanadrzu. Albo haka na kogoś. A teraz? Izaya był jak znak zapytania. Shizuo trochę to irytowało. Nie wiedział, na co ma się nastawić.
Gdyby zwykły obywatel ich zobaczył, nie mógłby uwierzyć. Że niby Shizuo i Izaya siedzą razem w jednym mieszkaniu? A do tego panuje między nimi milczenie? No właśnie. Fakt, że obaj nic nie mówili, był chyba najbardziej.. nieprawdopodobny​.
Shizuo westchnął. Odchylił głowę i wbił spojrzenie w sufit. Miał dość...

Gdy na zewnątrz zaczęło się ściemniać, a jego dłonie były lodowate, wszedł do mieszkania zamykając za sobą drzwi balkonowe. Rozejrzał sie po pomieszczeniu. Shizuo wpatrywał się w sufit i raczej nie myślał o usunięciu się z kanapy. Izaya poszedł do kuchni i wstawił wodę na herbatę. Usiadł przy stole i położył się na nim, nie mając na nic ochoty. Wypije herbatę, wykąpie się i pójdzie spać. Myślał o ostatnich dniach. W końcu przetrwał je jakoś z Shizuo. W końcu blondyn nie był taki zły. Oprócz tego, że za dużo krzyczał przez co Izaya jako 3latek się rozpłakał.. Ale tak było w porządku. Heiwajima zajął się nim, a Izaya czuł się dobrze. Trochę nudno, ale było okej.

Shizuo zarejestrował moment, w którym drzwi balkonowe trzasnęły. Nie czuł chłodu, jaki panował w pomieszczeniu. Rzadko kiedy w ogóle odczuwał zimno. Wiedział jednak, że Izaya jest nieco inny. Gdy brunet zniknął w kuchni, Shizuo leniwie przetoczył głowę w bok i popatrzył za chłopakiem. Wyglądał niemal tak samo, jak Shizuo pamiętał go z liceum. Ciemne włosy z grzywką opadającą na czoło, ciemnoczerwone, niemal szkarłatne oczy, które zdawały się prześwietlać... i wiedzieć o tobie wszystko. Teraz zmienił się ich wyraz. Były rozbiegane, niepewnie, nie patrzyły prosto na swojego przeciwnika. Izaya... wydawał się teraz być taki sam jak każdy, zwykły śmiertelnik. To było... aż dziwnie.
Shizuo postanowił coś ze sobą zrobić. Wstał, wziął piżamę i poszedł pod prysznic.


Gdy usłyszał, że Shizuo poszedł do łazienki, wyłączył gotująca się wodę, zrobił herbatę i poszedł do salonu. Usiadł po turecku na kanapie z kubkiem w dłoni. Syknął odstawiając napój na stolik. Spojrzał na grający telewizor. Wiadomości.. O tym jak to się źle dzieje na tym świecie. Jak to ktoś kiedyś powiedział "dopóki na Ziemi są ludzie, będą wojny" czy jakoś tak. Izaya prychnął pod nosem. Będzie musiał powiedzieć Shinrze, żeby przyniósł jego rzeczy, bo przecież nie może ciągle siedzieć w ciuchach Shizuo.

Shizuo umył się, jednak jeszcze długo stał pod prysznicem i rozkoszował się ciepłem wody. Miał dość tego wszystkiego... Dlaczego nic nie może wrócić do normy? Westchnął  ciężko i oparł plecy o chłodne kafelki. Jak dobrze, że idzie jutro do pracy.. oby dłużnicy byli awanturniczy, bo musi się wyładować. Znowu wzbierała w nim frustracja z powodu tej bezsilności. Nie mógł zrobić nic...
Po kilkunastu minutach wyszedł z łazienki. Ciuchy wrzucił do pralki, bo i tak nie nadawały się do chodzenia w nich. Kamizelka i koszula były poplamione krwią tamtych gości w garniturach. Zajrzał do salonu. Izaya siedział i gapił się beznamiętnie w telewizor. Blondyn westchnął i przyjrzał się siniakowi na jego policzku, który wyglądał trochę lepiej. Sięgnął z kanapy maść, która wciąż tam leżała i podał ją Oriharze. Nie ukazał przy tym żadnych emocji. Po chwili zniknął w kuchni, robiąc sobie herbaty.

Podniósł wzrok na blondyna, a potem na maść, którą wziął bez słowa. Gdy Shizuo wyszedł, Izaya nasmarował polik i położył się. Dlaczego on był taki? Dlaczego nie jest zły, nie ignoruje go? Może przyzwyczaił się do tego, że mieszka z Izayą? Westchnął kładąc się na kanapie. To nawet.. Fajne? Brunet przymknął powieki. Był już zmęczony. No i teraz jak wyjdzie to ktoś może go rozpoznać... A nie ma niczego przy sobie. Żadnej broni, telefonu...

Blondyn westchnął i zrobił sobie herbaty. Złapał kubek z wrzątkiem w dłonie. Nie czuł aż takiego gorąca, jak zwykle. Wpatrywał się w ścianę naprzeciw niego i starał się uspokoić. W końcu... mimo wszystko, wolałby nie robić Izayi krzywdy, a trochę w nim buzowało. Pamiętał spojrzenie Shinry, które utwierdziło go w przekonaniu, że nie powinien krzywdzić Izayi. Więc... starał się uspokoić.
Wyszedł z kuchni po dłuższym czasie, gdy wypił niemal zimną już herbatę. W mieszkaniu panował mrok. Telewizor wciąż grał, za oknem było czarno. Shizuo podszedł wyłączyć urządzenie. Pilot znajdował się obok głowy śpiącego Izayi. Ostrożnie zabrał go i wyłączył telewizor. Tknięty jakimś impulsem wziął koc i ostrożnie nakrył Oriharę. Tak ostrożnie, żeby ten tego nie poczuł. Dopiero wtedy położył się spać do swojej sypialni.

Gdy został przykryty kocem mruknął coś pod nosem i po chwili otulił się nim bardziej. Rano obudził się trochę po wschodzie słońca, które przedostało się przez zasłonę do salonu. Izaya spojrzał na niewypitą herbatę po czym zamknął oczy. Wieczorem gdy usnął, Shizuo musiał go przykryć.. Dlaczego był zdolny do tego gestu? Przecież są wrogami! Nie rozumiał.. Podniósł się i chwycił kubek w dłoń, który chwilę potem upadł i rozbił się o podłogę. Herbata utworzyła dużą plamę na podłodze.. Ciekawe czy Shizuo to słyszał.

Obudził się, gdy słońce już wstało. Oświetlało sypialnie swoimi promieniami. Blondyn przekręcił się na drugi bok, plecami do szyby i warknął coś pod nosem. Miał jeszcze trochę czasu przed pójściem do pracy... więc chciał trochę pospać w spokoju no!
Coś w salonie upadło. Trzask rozbijającej się porcelany. Shizuo usiadł na łóżku i przetarł dłonią twarz. Co się tam działo...?
Wciąż zaspany postawił kilka chwiejnych kroków w kierunku drzwi od sypialni. Otworzył je i wyszedł na korytarz. Stanął w progu salonu i drapiąc się po nagiej klatce piersiowej próbował ogarnąć, co się właśnie stało. Był zaspany...
Ogarnął. Dostrzegł Izayę patrzącego w plamę herbaty na podłodze. Westchnął cicho.
- Zrób coś z tym... - jęknął cicho i poszedł do kuchni, zrobić coś do jedzenia.
Machinalnie zaczął robić dla dwóch osób.

Spojrzał na Shizuo po czym zagryzł wargę. No tak, nic. Beton. Tylko że ma to posprzątać. Poszedł do kuchni po ręczniki papierowe i wrócił do salonu. Wytarł herbatę po czym zaczął zbierać szkło. Zawiesił wzrok na jednym z ostrzejszych kawałków po czym pokręcił głową. Głupota. Gdy wszystko pozbierał zaniósł to do kuchni do kosza i usiadł na krześle.
- Co robisz? - odważył się zapytać patrząc przez okno.

Blondyn odetchnął, robią kanapki. Chciało mu się spać... chyba nawet przypadkiem się zaciął, ale nie myślał o tym. Tylko o tym, że chce mu się spać i jeść... a trzeba jeszcze iść do pracy...
- Śniadanie - mruknął w odpowiedzi, krojąc warzywka. Już po chwili talerz wylądował na stole. Shizuo ziewnął potężnie i zrobił jeszcze herbaty. Postawił przed Izayą kubek i usiadł na swoim miejscu. Wziął pierwszą z kanapek i w zamyśleniu zaczął ją jeść.

Zdziwiło go to, że Shizuo zrobił dla nich dwóch, ale pewnie nie był tego świadomy.
- Muszę zadzwonić do Shinry. - oznajmił mieszając herbatę. Nie lubił cukru toteż jej nie posłodził. Przeniósł wzrok na blondyna. - Gdzie masz telefon? - zapytał. W sumie był głodny.. Ale wolał najpierw obudzić Shinrę. Musiałby mu przynieść jakieś ciuchy i telefon.

-W sypialni, na stoliku nocnym - odmruknął w odpowiedzi. Widać było różnicę między zachowaniem Izayi. Gdy ten był w ciele 7latka, na pewno nie chodził taki... dziwny. Wciąż drażnił Shizuo swoją obecnością i zachowaniem. Prowokował, zaczepiał... Teraz też go irytował. Jednak... irytował go tą swoją nijakością. Snuł się niemal jak cień, czego dopełniały ciemne włosy i nieco przyduża bluza Shizuo.
Blondyn westchnął. Dokończył śniadanie, zmył po sobie i spojrzał na zegarek. Czas się zbierać...

Kiwnął głową i poszedł do sypialni. Wybrał numer Kishitaniego i po chwili usłyszał jego wesołkowaty głos.
- Myślałem, że będę miał okazję Cię obudzić. - mruknął siadając na łóżku. Było wygodniejsze niż kanapa..
- Nie śpię od godziny. Coś się stało? - zapytał. Izaya westchnął.
- Nie, ale mógłbyś przynieść mi ciuchy z domu? W tych się nie mieszczę już. - oznajmił wpatrując się w podłogę.
- Okej, a gdzie masz klucz? - zapytał.
- Namie jest u mnie pewnie. Jeśli nie to koło drzwi jest taki krzak w doniczce. Pod doniczką jest klucz. - powiedział podnosząc się.
- Okej, to do potem. - pożegnał się i rozłączył. Izaya odstawił telefon i wszedł do salonu. Widząc Shizuo westchnął.
- Musisz iść do pracy? - zapytał wkładając dłonie do kieszeni. I będzie się nudził. Może by pooglądał sobie.

- A co, nie poradzisz sobie? - zaszydził. Nie wiedział, czy jest to najlepsze wyjście z tej sytuacji, jednak miał dość tego dziwnego milczenia, jakie się między nimi wytworzyło przed ostatnie godziny. Przeszedł do sypialni, żeby się przebrać. Po kilku minutach zawiązał muszkę i wcisnął telefon do kieszeni. Nałożył okulary na nos, a z paczki wyjął jednego papierosa. Spojrzał na Izayę ponad ciemnymi szkłami. Nie wiedział, dlaczego jeszcze tu stoi.

Uniósł jedną brew zakładając ręce na piersi.
- Poradzę. - prychnął. - Chodziło mi o to, pierwotniaku, że będę się nudził. - mruknął obserwując go. Że niby on sobie nie poradzi? Co trudnego jest w byciu w domu? Gdy Shizuo się przyszykował i stał jak kółek, Izaya uśmiechnął się pod nosem. - Czekasz na coś specjalnego? - zapytał drwiąco. Że niby ma jak jego wymyślona żona pocałować go i powiedzieć "uważaj na siebie"? Byłoby zabawnie.

- Po tobie i twoich transformacjach ostatnio... można się wszystkiego spodziewać - prychnął Shizuo. Chwilę obserwował Izayę. W oku bruneta błysnęła ta charakterystyczna iskra. Taką, jaką Shizuo pamiętał z liceum. Otrząsnął się szybko.
- Po prostu myślę, co zastanę, jak wrócę - dodał. Zlustrował mieszkanie i Izayę ostatni raz po czym wyszedł, trzaskając drzwiami. Zaciągnął się papierosem i ruszył do pracy.

Prychnął niczym kot. A gdy drzwi trzasnęły wzdrygnął się. No tak, bo jeśli chodziło o Izayę to ludzie od razu zakładali co zrobi. Szczególnie Ci co go "znali" wiedzieli, że Izaya = zło i wszystko inne. Westchnął po czym poszedł do kuchni i spojrzał na kanapki. Skoro już je zrobił to nie będzie ich marnował. Usiadł i zaczął jeść. Po kilku minutach przyszedł Shinra z torbą, wypytując o wszystko.

Shizuo wyszedł z bloku, zaciągając się papierosem. Kopnął pobliski śmietnik. Ostatnio też go kopnął. Szybko dostawili nowy. Cóż... trzeba będzie zamontować kolejny. Swoją drogą, ciekawe, co władze robią z tymi wszystkimi, zniszczonymi elementami?
Skinął głową swojemu przyjacielowi. Ruszyli w drogę do pierwszego dłużnika. Shizuo czuł na sobie uważne spojrzenie Toma. Spiął się cały.
- Po mieście krążą pewnie plotki... - usłyszał w końcu niepewny ton głosu.

- Wziąłem Twój telefon, bo pomyślałem, że przyda Ci się. - oznajmił Shinra. Izaya postawił niewielką torbę za kanapą, a następnie zrobił herbaty dla nich. - I jak się czujesz?
- Tak jakbym był dwoma osobami. - mruknął przecierając czoło. - W jednej chwili jak w liceum, a w drugiej jak stary ja. - oznajmił patrząc jak Shinra słodzi herbatę.
- Rozumiem. Wiesz, to rośnięcie może być spowodowane silnymi emocjami. - powiedział. Izaya przyjrzał mu się.
- Teraz raczej nie wykrzesam nic z siebie. - mruknął. Czuł się jak w depresji. Beznadzieja.
- Mieszkasz z Shizuo i już raz straciłeś kontrolę nad emocjami, więc może się to powtórzyć. - rzekł. Izaya wywrócił oczami. Możliwe, że się zdarzy, ale nawet jeśli to jeszcze 8 lat musi urosnąć.


Blondyn tylko zerknął na dredowca, nie wykazując specjalnego zainteresowania. Zaciągnął się papierosem i patrzył przed siebie.
- Przecież wiesz, że plotki mnie nie obchodzą. To raczej pasja tej szui...
- No tak, jednak... ta plotka jest dość specyficzna i... dotyczy ciebie - oznajmił mu. Blondyn zainteresował się trochę bardziej. Skinął głową, żeby Tom kontynuował. - Ponoć masz dziecko i to całkiem spore....
Shizuo zachłysnął się dymem papierosowym, którym właśnie się zaciągał. Spojrzał zszokowany na Toma, a potem plasnął się otwartą dłonią w czoło.

Godzinę potem gdy Shinra wręcz o wszystko wypytał wyszedł, zostawiając Izayę samego. Brunet pozmywał po śniadaniu po czym poszedł po swoje rzeczy i przebrał się w czarne rurki, jakąś szarą koszulkę. Niestety Shinra nie wziął mu bluzy, dlatego Izaya wziął jakąś Shizuo. W ogóle Orihara zdziwił się trochę, że blondyn ma tyle normalnych rzeczy, w których nie chodzi. Przyzwyczaił się do swojego stroju klauna, czy tam barmana i zapewne już go nigdy nie ściągnie. Chłopak usiadł w salonie tępo wpatrując się w telewizor.

Dopiero po chwili Shizuo zrozumiał, dlaczego taka plotka powstała. Ktoś musiał ich wczoraj zobaczyć, gdy odgrywali scenkę spotkania ojca z synem... No bo tamci faceci nie mogli powiedzieć. Shizuo pobił ich do nieprzytomności. Ktoś musiał ich widzieć i tyle...
- Zignoruj te plotki... - jęknął Shizuo. Dotarli pod dom pierwszego dłużnika.


Nawet nie wiedział kiedy znalazł się na balkonie z żyletką z golarki w ręku. Obserwując ludzi, nacinając skórę na nadgarstku czuł nie tylko ukłucia, ale jakąś ulgę. To było fascynujące. Nie za głęboko, nie za lekko, idealnie. Nie chciał tego robić, ale jednak.. Gdy zobaczył pierwsze, czerwone kropelki, Izaya rzucił żyletkę z balkonu przyglądając się jak spada. Miał wiele powodów do cięcia się. Rodzina, która miała go gdzieś i straciła z nim kontakt, masa wrogów, no i o ironio - wróg, który się nim zajmuje i okazuje wobec niego litość. Pewnie sumienie go gryzie, bo to po części jego wina.

Shizuo miał szczęście. Pierwszy dłużnik dość mocno się awanturował, więc nie stał bezczynnie. Choć w pewnym momencie zrobiło się trochę niebezpiecznie. Gościu miał obstawę, a obstawa miała noże. Po prostu cudownie. Shizuo zdążył obronić przyjaciela, jednak przypłacił to kolejną koszulą do wyrzucenia. Cóż... ostatnio Izaya mu żadnej nie zniszczył, więc statystyki choć trochę powróciło do poprzedniego stanu.
Tom dostał pieniądze od mężczyzny, a Shizuo przyjrzał się ranie na przedramieniu. Dość głęboka. Chciał ją zignorować, jednak dredowiec mu na to nie pozwolił i choć trochę ją opatrzył. Shizuo wzruszył ramionami. Było mu obojętne.

Gdy okaleczanie się przestało go fascynować, wstał i chwycił telefon. Zadzwonił do Namie i wypytał ją o wszystko co się dzieje w Ikebukuro i Shinjuku. Okazało się, że niebieskie kwadraty wszczęły bójki i każdy chcę o nich informacji, dlatego Namie zapisała daty przyjęć klientów na przyszły miesiąc. Gdy się rozłączył poczuł że jest głodny więc zadzwonił do Simona by złożyć zamówienie na ootoro. Wziął też dla Shizuo onigiri, bo wątpił, żeby blondyn lubił tuńczyka.

Kolejni dłużnicy byli problematyczni, jednak znacznie mniej. Shizuo mógł przynajmniej spokojnie się wyładować, zanim wróci do domu. A tam siedzi Izaya... wyrażenie "czeka na niego" nie chciało blondynowi choćby przewinąć się przez myśli. A co dopiero je powiedzieć...!
Blondyn skończył pracę z głęboką raną na przedramieniu i kilkoma zadrapaniami na rękach i twarzy. Tom zaprowadził go do jakiegoś medyka. Blondynowi wszystko było dziś obojętne. Jak nie on normalnie...
Westchnął. Niedługo kończył się jego dzień pracy... Ciekawe, co zastanie, jak wróci? Oby jakiś normalny widok... no i jest głodny...

Sushi włożył do lodówki. Nie miał ochoty jeść. Nawet jeśli brzuch go bolał. Usiadł na kanapie gryząc wnętrze polika i oglądając jakiś film kryminalny. Ciekawe jaki wyraz twarzy będzie miał Shizuo? Izaya ostatnio myśli tylko o tym. Dlaczego? Ciekawe czy..? I zawsze chodzi o blondyna w stroju barmana. Nie wiedział dlaczego w jego głowie był tylko Shizuo. Może przez to, że z nim mieszka? Pewnie tak. Spojrzał na zegarek. Już niedługo.

Blondyn powoli szedł w kierunku swojego mieszkanka. Nie miał pojęcia, czego się może spodziewać. Był przygotowany na wszystko. Trochę czuł ból przedramienia, co oznaczało, że rana jest naprawdę głęboka. Nie chciało mu się nawet zapalić papierosa. Był obojętny na wszystko, co trochę go... dziwiło. Zwykle ciskał piorunami na prawo i lewo. Chyba po prostu, mimo tego, że mógł wyładować pokłady frustracji i agresji w pracy, to jednak... zmęczyło go to. Aż ciężko przechodziło mu to przez myśl. Brzmiało to wręcz nieprawdopodobnie. Shizuo Heiwajima jest zmęczony. Bestia z Ikebukuro jest zmęczona. No normalnie świat się kończy.

Był znudzony. Znudzony tym, że już tyle siedział i "oglądał" ten film, a tak naprawdę niczego z niego nie rozumiał. Albo nie chciał rozumieć. Położył się na kanapie i zaczął nucić jakąś piosenkę wpatrując się w  sufit. Jak przyjdzie Shizuo to z nim pogada... Z bestią Ikebukuro? Z nim się naprawdę dzieje coś złego. Jak można z nim gadać? Jak widać ostatnie dni były naprawdę niezwykłe, skoro udało im się normalnie  pogadać bez agresji Shizuo i wredności Izayi. Chłopak uśmiechnął się drwiąco. Taa.. Bardzo się zmieniło.

Shizuo powoli przemierzał ulice Ikebukuro. Słońce już powoli zachodziło. Zobaczył swój blok. Swój balkon. Jakiś cień chodził po mieszkaniu. Czuł się dziwnie. Co go tak dziwiło? Że... ktoś jest w domu? I wygląda to tak, jakby Izaya czekał na niego? To dziwne... przecież Shizuo jest samotny. Zawsze był sam. A teraz...? Chcąc, nie chcąc, wytworzyła się miedno nimi jakaś więź. Załagodziła ich konflikt na tyle, że nie warczeli na siebie na każdym kroku.
Z ciężkim westchnieniem nacisnął klamkę drzwi od swojego mieszkania.
Dzielonego z największym wrogiem.



4 komentarze:

  1. Yay! Cudne. Nic dodać nic ująć. Bardzo spodobał mi się motyw z ukryciem alter osobowości Izayi w poszczególnych formach wiekowych. 3 lata - Psyche, 7 lat - Hibiya, 15 - Roppi (tak mi się wydaje xD ) Generalnie kawał dobrej roboty. Weny życzę ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Robi się coraz ciekawiej *.* Izaya się tnie? Ale.... Shizuo to zauważy, prawda?

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem~ Wiem, tęskniłyście za mną, nieprawdaż? :D
    Ale już jestem, możecie się cieszyć XD Albo płakać i wyrzucać kompa przez okno, ale to już jak kto woli.

    Kurwa, od 30 minut piszę ten komentarz i coś mi nie idzie... XD Ale cóż, próbujemy dalej xD

    Na początku przepraszam za to, że się nie pojawiałam, ale nauka i te sprawy. Wiem, błąd popełniłam, iż zamiast siedzieć i czytać, to leżałam w głową w książkach. Ale co zrobić D:
    Grunt, że przybyłam, przeczytałam i będę fangirlować~
    Tego się po was nie spodziewałam, że Izaya stopniowo będzie rósł. Zaskoczyłyście mnie.
    No i biedny, teraz będzie się ciął. Ale Shizuś to zobaczy. I go zgwałci za karę @-@
    już nie mogę się doczekać XDD
    Wiem, że gadam od rzeczy i niezbyt składnie, ale kocham was~ I waszą twórczość, więc przesyłam pedalskie serduszka w magicznej liczbie trzy ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie mógł mu przecież powiedzieć, że Izaya ciał się i w ogóle był inny..." ŁoooooooooooT??????? Teraz dojebałyście. Czyżby alterego Hachimenroppi miało swoje miejsce? O.o
    Sory ale WHAT ciagle nie wierze ;-;
    No pewnie syn sie tnie a ojciec chleje whisky jakie to stereotypowe XDD
    Ponoć masz dziecko i to całkiem spore...." xDDDDDDDD Tom i jego szczerość
    Lol co za ludzie. Przychodzisz po winne pieniądze a ci z nożem?? XD gdyby nie Shizuo to Tom w tej swojej pracy długo by nie zabawił.
    Czo ten Izayasz sie tnie D:
    Boże co za depresyjny rozdział. Wszystkie były takie szybkie, dynamiczne a to sie ciągnie jak ser na pizzy ._. Omg Izaya zrób cos bo zasne.(i nie wcale nie dlatego ze jest wpół do 1 w nocy XDD )
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń