Witaj!

Blog został zamknięty, a kolejne posty nie będą na nim umieszczane. Dziękujemy za komentarze!

sobota, 6 lipca 2013

Rozdział 9

Ayami ma niedobór pisania to zrobiła ładne oczka i piszemy kolejny rozdział~! Trochę się już tego nagromadziło x3 yaaaay~! Mam tak bardzo niedobór pisania ToT ale biorę udział w dwóch konkursach, wznowiłam swoją indywidualną działalność na blogu i do tego dwa opowiadania wspólne... niby mam niedobór pisania, ale nie wiem, w co ręce wsadzić! XD 

Taa, słodkie oczka.. Nio~ Z takiego powodu, że dosyć lekko mi się to pisze to kontynuujemy tę historię i będzie jej trochę więcej niż z góry to zakładałam :3 Nie wiem co jeszcze dodać.. Miłego czytania~!

Szli wśród ulewnego deszczu. Krople, łącząc się wręcz w wodospad zalewały wszystko, zagoniły ludzi do domu. Ale nie tę dwójkę. Shizuo szedł dzielnie przed siebie, z Izayą na baranach. Woda wpadała mu do oczu i kompletnie przemoczyła ubranie, jednak on zdawał się tego nie zauważać. 
Sam nie wiedział jak, ale nogi zaprowadziły go do mieszkania Izayi. Czarnowłosy wyglądał, jakby to przewidział. Westchnął ciężko i wdrapał się na górę. Postawił Oriharę przed drzwiami. Ten wydał się niezadowolony, jednak wyjął klucze i już po chwili moczyli podłogę w przedpokoju. 
Shizuo zadał sobie w głowie pytanie: "Po co ja tutaj w ogóle przyszedłem?"
Jeszcze nie wiedział, co się tutaj wydarzy.

Weszli do mieszkania Izayi. Brunet od razu poszedł do łazienki po jakieś ręczniki. Cieszył się jak mysz do sera, a to dlatego że wszystko było dobrze. Tak jak chciał. Zabrał ręczniki i wrócił się do przed pokoju gdzie stał Shizuo. Brunet jednak poślizgnął się na panelach i upadł twardo na podłogę. Jęknął z bólu, zamykając oczy.

Shiuzo parsknął śmiechem, widząc, jak Izaya efektownie zalicza spotkanie pierwszego stopnia z podłogą. Jednak... nie był to do końca szyderczy, złośliwy  śmiech. O nie. On był... jakiś inny. Dziwne... 
Zaraz jednak podszedł do Orihary i nachylił się nad nim. Nic nie mówił, jedynie patrzył, czy wszystko z czarnowłosym w porządku. Złapał go za zdrową rękę i pociągnął do góry, trochę za bardzo na siebie.

Shizuo pociągnął go w górę, ale o wiele za mocno, bo Izaya wpadł na niego i blondyn poślizgnął się na mokrych panelach. Orihara upadł na Heiwajime... Złączając ich usta. Poczuł ciepło rozchodzące się po całym ciele i to łaskotanie w brzuchu. Czuł to wszystko w sobie.

Shizuo chciał syknąć, tym samym otwarcie pokazując swoje niezadowolenie z uderzenia o podłogę... jednak usta na jego ustach to stłumiły. Podczas upadku odruchowo objął Izayę w pasie. Wpatrywał się teraz w niego szeroko otwartymi, brązowymi oczami. Był zaskoczony... ale jednocześnie jakiś taki miły dreszcz przebiegł po jego kręgosłupie. 
Sam nie wiedział dlaczego, ale przygarnął trochę mocniej to drobne ciałko do siebie i lekko poruszył ustami, jakby chcąc... odwzajemnić przypadkowy pocałunek...?

Jakie było jego zdziwienie gdy Shizuo nie dosyć, że go objął i przyciągnął do siebie to odwzajemnił przypadkowy pocałunek. Oczywiście sam zareagował tak samo, napierając na jego usta. Ułożył przedramiona po obu stronach głowy Shizuo, a gdy ten uchylił nieco wargi, Izaya wślizgnął się do nich językiem. 

Shizuo zaklął w myślach. Przez moment był nieostrożny i uchylił wargi, co Orihara natychmiast wykorzystał. Czuł, jak język czarnowłosego dokładnie bada wnętrze jego ust. Shizuo nie mógł na to pozwolić. Trącił swoim językiem odpowiednik należący do Orihary. I kolejny raz. I kolejny. Aż w końcu rozpoczęła się zażarta walka o dominację w pocałunku. Pocałunku, który zaczął się od przypadkowego, niewinnego muśnięcia. A aktualnie? Ich usta napierały na siebie dziko, nieokiełznanie, namiętnie...  

Toczyła się dzika walka o dominację. Izaya naparł na niego mocniej, wpijając się w jego usta. Nagle Shizuo przewrócił go na plecy. Brunet objął jego szyję ramionami, całując namiętnie w jego wargi.

W pewnym momencie ta pozycja przestała odpowiadać Shizuo. Czuł, jakby z góry skazywała go na porażkę. Dlatego jednym, pewnym ruchem przerzucił Izayę pod siebie. Zaczął całować jego zapraszająco rozchylone wargi z jeszcze większą zachłannością i namiętnością. 
Shizuo nie miał pojęcia, dlaczego kilka chwil temu zdecydował się na odwzajemnienie przypadkowego pocałunku. Co go skłoniło? A może odpowiedź na to pytanie będzie też odpowiedzią na wszystkie, które zgromadziły się przez ostatnie dni?
Nie miał pojęcia. Na razie nie był w stanie myśleć. Dużo bardziej zajmowało go to drobne ciałko pod nim, z idealnie wykrojonymi ustami.

- Shizu - chan.. - szepnął między pocałunkami. Zamknął oczy oddając się pieszczotom. Sam nie wiedział co nim kierowało do tych czynności. Całował się z własnym wrogiem. Ale czy aby na pewno? Tyle się ostatnio zmieniło, więc nie wiedział kim Shizuo stał się dla niego. Czuł to wszechogarniające ciepło, a miejsca, w których Shizuo go dotykał, płonęły.

Cichy szept Izayi podziałał na blondyna w znacznym stopniu. Wystawił na próbę rozszalałe i wyostrzone zmysły. Odsunął się od Izayi na bardzo niewielką odległość, czując, jak Oriharze zaczyna brakować oddechu. On sam też miał z tym drobny problem. Spojrzał mu prosto w te czerwone oczy. Obaj nie wiedzieli, co nimi kierowało. Ale... nie mieli zamiaru przerywać. A przynajmniej nie Shizuo. Dlatego wykonał niewielki manewr i po chwili obaj stali już na własnych nogach, ponownie łącząc swoje usta w tym razem niezbyt przypadkowym pocałunku. Shizuo gładkim ruchem zsunął z Izayi przemoczoną, czarną kurtkę, która upadła na ziemię z głośnym, mokrym tąpnięciem. Poczuł zimne, szczupłe palce, błądzące w okolicach muszki na jego szyi.

Gdy jego ukochana bluza upadła na panele zaczął zdejmować muszkę Shizuo, a zaraz potem kamizelkę z koszulą. Ciało bruneta było rozpalone, a oddech przyspieszony. Serce biło tak głośno iż sądził, że słychać je w całym mieszkaniu. Po kilku minutach oboje byli pozbawieni górnej części garderoby. Izaya błądził opuszkami palców po nagim torsie Shizuo.

Dotyk Izayi elektryzował. Sprawiał, że po ciele Shizuo przebiegały przyjemne dreszcze. Nakręcał. Dlatego nie zawahał się, gdy ściągał koszulkę z Izayi. Wiedział, że pomału kończą im się inne możliwości. Zaraz nie będzie odwrotu. 
Zjechał ustami na szyję Izayi. Zrobił mu malinkę w najbardziej widocznym miejscu z możliwych. Izaya warknął cicho. Shizuo nie przejął się tym. Zaraz jednak został zmuszony do wykonania kroku w tył. To Orihara skierował ich wgłąb mieszkania. Shizuo ukazał zęby w uśmiechu pełnym satysfakcji. Przyciągnął do siebie mocniej Izayę. Zrobili jeszcze kilka kroków w tył. Izaya, jakby chcąc choć minimalnie przejąć dominację, zrobił mocniejszy krok w przód przez co Shizuo wylądował na dywanie, z Izayą na swojej klatce piersiowej. Z początku zaskoczony blondyn, za chwilę uśmiechnął się drapieżnie i ponownie przekręcił Oriharę pod siebie. Błyskawica rozdarła niebo.

Izaya warknął gdy znowu znalazł się pod nim. Pocałował go mocno, jedną ręką masując jego tors, a drugą próbując zdjąć jego spodnie. Zapomniał o całym Bożym świecie. Teraz liczyło się tylko jedno. Liczył się Shizuo. Reszta nie miała znaczenia.

Shizuo parsknął śmiechem w usta Izayi, czując, jak ten dobiera się do jego spodni. Jedynym źródłem światła były błyskawice. Burza rozszalała się na dobre. Ale to przestało mieć znaczenie. Blondyn badał językiem wnętrze ust Izayi, a ręką szybko i zdecydowanie zdjął jego spodnie. Odsunął się od niego, obserwując całe jego drżące ciało w świetle błyskawic. Izaya wyraźnie drżał. Z zimna, czy...? 

Brunet usłyszał parsknięcie, ale tego nie skomentował. Cały aż drżał z emocji. Gdy Shizuo odsunął się od niego i zaczął się w niego intensywnie patrzeć, przeszły go dreszcze. Nigdy nie widział go w takim stanie.To było dla Orihary fascynujące! Widzieć w nim więcej nieznanych emocji.. Cudowne.
- Patrzysz się tak, jakbyś chciał mnie zjeść. - szepnął przymykając oczy.

Shizuo uśmiechnął się asymetrycznie, ukazując swoje białe i równe zęby. Tak sobie Izaya chciał pogrywać...? Żaden problem. Shizuo przesunął swoją ciepłą dłonią po torsie bruneta. Nachylił się nad nim i przygryzł skórę w kilku miejscach, tworząc wyraźne znaki. Przesunął po nich językiem. Palcami drażnił skórę przy gumce od bokserek Izayi, jednak nie próbował ich zdjąć. Trącił językiem sterczący z zimna i podniecenia sutek, a Orihara uraczył go cudownym jękiem. 

Zadrżał gdy poczuł jego gorącą dłoń na klatce piersiowej. Zaraz potem Shizuo zaczął go gryźć. Nie mylił się w swoim stwierdzeniu. On go zaraz pożre, ale brunet nie miał nic przeciwko. Jęknął zaskoczony czując jego język na sutku. To było podniecające. Coraz bardziej się nakręcał i tonął w przyjemnościach.
- Shizu - chan.. - szepnął. - N-Nie baw się.. - wydusił. Jego oddech był nierówny i szybki. W pokoju przez chwilkę zabłysło ukazując całą twarz blondyna. Tak pragnącą tego..

Shizuo spojrzał z dołu na twarz Izayi. Miał półprzymknięte oczy, rozchylone usta. Łapał powietrze, a klatka piersiowa unosiła mu się w przyspieszonym, nierównym rytmie. Blondyn uśmiechnął się szerzej i jakoś tak... wręcz podstępnie. Izaya leżał pod nim, całkowicie bezbronny i niemal nagi. Drżący z oczekiwania... Shizuo miał świadomość, że jeszcze nikt nie oglądał go w takim stanie. To tylko bardziej go nakręcało. A ten głos, tak proszący o przyspieszenie oczywistego... Shizuo nie był w stanie się zbyt długo kontrolować. Pewnym ruchem zdjął z bruneta ostatnią część ubrania, jaką był okryty. 

Widział w jego oczach coś co mu się nie podobało. Jakby wyższość? Zadowolenie z siebie? Coś dziwnego. Nagle jego bokserki gdzieś zniknęły. Zdziwił się nieco. 
I zaraz potem znowu się całowali. Shizuo wisiał nad nim w samych bokserkach całując go. Brunet błądził po jego ciele opuszkami palców.

Zanim wpił się w wargi Izayi, przesunął ponownie wzrokiem po jego ciele. Kolejny błysk rozjaśnił salon, dzięki czemu Shizuo miał przez chwilkę okazję ujrzeć całe jego ciało. Mimo tego, że wydawał się być taki wątły i drobny... jego ciało było całkiem imponujące. 
Delikatny dotyk Izayi działał na Shizuo. Nie wiedział, ile będzie w stanie się kontrolować. Wybrzuszenie w jego bokserkach rosło. Przesunął dłonią po ciele Izayi, błądząc w okolicy jego podbrzusza.

Dotyk Shizuo w okolicach podbrzusza irytował go. Był taki przyjemny, że aż denerwujący. Jego zdrowy rozsądek wyłączył się całkowicie. Teraz główną rolę grało pożądanie. Wpił się w usta Shizuo, jedną rękę wplątując w jego włosy, a drugą masując jego ramię. Shizuo był umięśniony. Przez te wszystkie lata kiedy walczyli, Shizuo wyszło to na dobre.

Shizuo zamruczał gardłowo w usta Izayi. Działał na niego. I to strasznie. Zastanawiał się przez chwilę, jak to teraz będzie. Walczyli tyle lat... a co teraz...?
Po chwili nie był jednak zdolny do myślenia. Izaya za bardzo na niego działał. Nie robił wiele, ale tak go pobudzał... Shizuo odsunął się trochę od ust Izayi. Poślinił sobie dokładnie palce, patrząc wyzywająco w te czerwone oczy. Bokserki boleśnie go uciskały... był ciekawy, czy Izaya sam je z niego zdejmie...?

 Shizuo patrzył na niego.. wyzywająco? I do tego nic nie robił. Tylko patrzył. Izaya zorientował się o co chodzi po czym uśmiechnął się nieco złośliwie.
- Zaklinowały się, he? - szepnął śmiejąc się lekko. Teraz naszła go myśl: co będzie jutro? Co będzie kiedy się obudzą? Shizuo nagle zniknie? Odejdzie? Zostanie? Miałby powód, by zostać? Izaya czuł się nieswojo z myślą, że mógłby tak po prostu zniknąć. Ale Heiwajima zawsze robił inaczej niż brunet myślał.

Shizuo z początku się zdenerwował na słowa Izayi, jednak zaraz na jego usta wkradł się złośliwy uśmieszek.
- No wiesz, w końcu mają na czym. W przeciwieństwie co do niektórych. - odparł na to spokojnym, jednak wrednym tonem.
Skoro Izaya się nie kwapił do tego, Shizuo zdecydował, że sam sobie poradzi. Ale dopiero, jak to będzie niezbędne. Teraz jednak nachylił się nad brunetem i wsunął w niego pośliniony palec, rozpoczynając rozciąganie Orihary. Nie wierzył, że to dzieje się naprawdę... że, nie wiedząc jak, czemu, po co, ale będzie się kochał ze swoim największym wrogiem... Świat jest jednak pełen niespodzianek.

Zaśmiał się.
- Shizu - chan, to ty jesteś niewyżyte zwierzę i mnie rozebrałeś. - odparł złośliwie. gdy poczuł w sobie jego palec, jęknął. Przeszedł go dreszcz. Czuł się dziwnie. Tak.. nigdy nie robił tego i możliwe, że to jest przyczyną dziwnego uczucia.

- W sumie to nie wiem, po co to zrobiłem, zapewne nie miałbyś zbyt ciasno w bokserkach... - odparł uszczypliwie. Taaaa, to się nigdy nie zmieni... dalej Shizuo odzywał się tak wrednie do Izayi... a Izaya do Shizuo... I to się nigdy nie zmieni. Shizuo poczuł się dzięki temu trochę lepiej. Że jest jedna, stała rzecz, która za nic nie ulegnie zmianie. Zniszczeniu. Pozostanie taka sama. 
Zaczął go rozciągać, przygotowując go. Po co to robił? Chciał, żeby Izayę nie bolało aż tak...? Shizuo nie poznawał ostatnio sam siebie, więc nie był w stanie odpowiedzieć sobie na to pytanie. 

- Shizu - chan, czyżbyś miał na tym punkcie jakiś kompleks? - spytał cicho. Jego oddech był nierówny i głęboki. Serce biło tak szybko jakby chciało uciec z jego piersi, a w głowie.. W głowie tkwiło pożądanie. Tak ogromne, że przyćmiewało wszystko inne. Tylko ono się liczyło. Tylko...
- Shizu - chan.. - jęknął.

- Ja? Kompleks? Skąd~! Tylko rzucam sobie takie uwagi. - stwierdził dobitnie i dołożył drugi palec. Izaya syknął niezadowolony. Jednak oboje wiedzieli, że to konieczne. Żeby potem nie bolało aż tak... choć, znając Izayę, rano będzie narzekał, że go boli tyłek. 
Jednak teraz się tym nie przejmowali. Shizuo widział w zamglonym wzroku Izayi czyste, niczym niezmącone pożądanie. Nakręcało go to. Dołożył więc jeszcze jeden palec, rozciągając go bardzo dokładnie. 

Bolało go. I wcale nie było przyjemne. Zamknął oczy i przysuwając się kawałeczek w jego stronę, pocałował go. Przeszły go miłe dreszcze, a poliki zaczynały go piec. To wszystko.. Czuł jakby nie panował nad swoim ciałem, nad emocjami. Było to frustrujące, bowiem zawsze miał nad tym kontrolę, a teraz nagle jest inaczej.

Shizuo pozwolił Izayi na ten gest. Domyślał się, że go boli po wyrazie jego twarzy... 
Jednak po chwili brunet był już odpowiednio przygotowany. Shizuo zdjął z siebie bokserki, uwalniając tym samym swoją męskość. Blondyn złapał go pod kolana i troszkę rozsunął jego nogi. Odwrócił uwagę Orihary od tego wszystkiego, wciąż całując jego usta. Wszedł w niego powoli. 

Jęknął blondynowi w usta czując jak ten w niego wchodzi. Powoli i delikatnie, co było niepodobne do Shizuo. Ten dzień chyba jednak jest tym najdziwniejszym.​

Shizuo wszedł cały w Izayę i zamarł, czekając, aż chłopak przyzwyczai się do nowego uczucia. Sam nie wiedział, dlaczego tak mu na tym zależało. Ale przestał już nad tym myśleć. Teraz już nic się nie liczyło. Nie było odwrotu.

Cichy jęk wydobył się z jego ust gdy nagle Shizuo się zatrzymał. Izaya uspokoił na chwilę oddech i pocałował blondyna, poruszając lekko biodrami jednocześnie dając mu znak, że może kontynuować.

Shizuo tylko czekał na ten znak. Złapał Izayę za biodra i zaczął się poruszać. Nie silił się nawet na subtelności. Z każdym pchnięciem wychodziło coraz mocniej, agresywniej... jak zwierzę. Był jak wygłodniałe zwierzę. Ale Shizuo tego nie hamował. Taki po prostu był. Oriharze też to raczej nie przeszkadzało, sądząc po jękach i westchnieniach, które były tłumione przez usta Shizuo.

Z każdym pchnięciem oprócz bólu czuł przyjemność wypełniająca jego ciało. Ich wargi po raz kolejny łączyły się w dzikich i namiętnych pocałunkach. Izaya wiedział, że już nie ma odwrotu. Jutro zresztą okaże się czy jego przypuszczenia były słuszne. Nagle Orihara jęknął głośniej gdy blondyn uderzył w jego czułe miejsce.

Shizuo widział po zachowaniu i minach Izayi, że ból mu przechodzi. Zostaje podniecenie i pożądanie... które bolesnym ukłuciem dawało o sobie znać. Męskość blondyna pulsowała we wnętrzu Izayi. Chłopak był przyjemnie ciasny... zapewne nie był przez nikogo w ten sposób dotykany...
W pewnym momencie Shizuo pchnął mocniej, sięgając tego jednego punktu. Izaya jęknął głośniej. Shizuo jedną dłoń przeniósł na męskość bruneta i zaczął ją masować, w rytmie swoich pchnięć.

Izaya pomyślał, że to dosyć zabawna sytuacja. W końcu dwóch największych wrogów kocha się że sobą na dywanie. To dosyć dziwna i zabawna sytuacja. Jęknął zaskoczony gdy Shizuo chwycił w dłoń jego męskość. Tak, to zabawna sytuacja.

Shizuo spojrzał na twarz Izayi. Oprócz pożądania i przyjemności widział też na niej to charakterystyczne coś... co upewniło go, o czym Izaya myśli. Pokręcił głową sam do siebie i przyspieszył ruchy, żeby wybić z Izayowatej głowy wszystkie myśli. To nie jest czas na myślenie. W ogóle. Wcale. Nigdy. Na potwierdzenie swoich słów ścisnął jego męskość mocniej. 

Gdy Shizuo przyspieszył ruchy, Izaya zapomniał o czym myślał. Widocznie Shizuo zauważył, że o czymś intensywnie myśli. Serce biło tak mocno, że nie zdziwiłby się gdyby blondyn je usłyszał.

Shizuo uśmiechnął się drapieżnie. Izaya mocniej oplótł biodra blondyna nogami. Shizuo wpił się drapieżnie w jego rozchylone wargi, nie zaprzestając ruchów biodrami. Zarówno jego, jak i Izayi męskość pulsowała intensywnie, sygnalizując zbliżające się drobnymi kroczkami zbliżenie. Ich jęki i westchnienia mieszały się ze sobą. Jakby stali się jednym. To było dość śmieszne. Zjednoczył się, stał jednością ze swoim największym wrogiem. Ale czy na pewno wrogiem...?

Shizuo ruszał się w nim szybko i gwałtownie, pobudzając w nim wszystkie zmysły. Pocałowali się mocno i dziko. Nie było czasu na subtelności. To była walka. Walka dwóch osób, które pozbyły się nienawiści.

Nie odrywali od siebie swoich ust, całując się tak namiętnie, jakby świat miał się zaraz skończyć. Burza za oknem szalała w najlepsze, pioruny co jakiś czas rzucały na nich swoje jasne światło. Na dwa ciała splecione ze sobą na dywanie. Połączone... no właśnie czym? Nienawiścią...? Nie. Tego już w nich nie było. 
Zjawiska za oknem tylko dodawały namiętności i wyostrzały zmysły tej dwójki. Pogrążonej w amoku przyjemności. Nie rozumiejąc, jak to się stało. Jak do tego doszło. 

Oddechy przyspieszyły. Ciało pod blondynem wygięło się w piękny, sprężysty łuk. Poczuł jakąś substancję na swoim brzuchu. Shizuo poruszył się więc jeszcze kilka razy i z przeciągłym jękiem doszedł we wnętrzu Izayi.

Shizuo położył się na nim. Oboje strasznie się kleili. Izaya przez dobre kilka minut nie mógł uspokoić oddechu. W głowie było tyle myśli, że Izaya po prostu zamknął oczy oddając się chwili. Niebo rozdarła błyskawica, a potem oboje usłyszeli potężny grzmot. Brunet westchnął płytko obejmując rozpalone ciało blondyna. 

Shizuo opadł na Izayę, próbując uspokoić oddech. Udało mu się to dopiero po kilku minutach. Blondyn westchnął i objął bruneta ramionami. Nigdy nie podejrzewał, że będzie przeżywał coś takiego. To wszystko było... niesamowite. Czy ktokolwiek z was myślał, że będzie uprawiał upajający seks ze swoim dawnym-największym wrogiem? Gdyby ktoś mu to powiedział jedzie wczoraj, wybuchłby ogromnym śmiechem. Ale dzisiaj... to wydarzyło się naprawdę. Czuł to. Boże... świat się kończy. 
Obaj drżeli. Ze spełnienia, którego chwilę temu doświadczyli i niestety z zimna. Zmokli na deszczu, a podłoga też nie była najcieplejszym miejscem.

- Idziemy spać? -spytał cicho zamykając oczy. Był okropnie zmęczony tym seksem. Jutro pewnie nie wstanie z łóżka.. Ale było warto.

Shizuo zaśmiał się cicho. Jak nie on. On się praktycznie nigdy nie śmieje. Teraz jednak miał przez co. Czuł się dziwnie... Tak lekko. Tak, jakby stało się coś, co powinno stać się już dawno. Shizuo nie znał tego uczucia.
Pociągnął więc Izayę do pionu, uważając na jego zranione ramię. Za prośbą bruneta przeszli do sypialni.

Poszli do sypialni. Izaya wyciągnął z komody bokserki i wsunął je na siebie po czym wszedł na łóżko. Ciekawiło go co będzie jutro. Jak będą rozmawiać? Jak zachowywać? Jak będą żyli? Chciał wiedzieć, ale jedyne co mógł zrobić to czekać. Obrócił się i wtulił w klatkę piersiową Shizuo. Na razie było dobrze. 

Shizuo wsunął się od razu pod pościel, obserwując spod przymrużonych oczu, jak Izaya kręci się chwilę po pokoju. Zaraz położył się obok niego. Izaya leżał plecami do niego. Blondyn wyciągnął rękę, żeby go objąć, jednak zawahał się. Czemu? Sam nie wiedział. Jednak za chwilę to Izaya obrócił się twarzą do niego i wtulił w jego pierś. Shizuo objął go mocniej i przyciągnął do siebie. Chciał go w swoich ramionach... ciepło jego ciała... chyba już zawsze. Ale nie przyznał tego głośno. Jeszcze nie.




3 komentarze:

  1. O mamusiu. O tatusiu. O teściowo.
    To było piękne Q.Q
    Aww, muszę wam powiedzieć, że świetnie potraficie opisywać uczucia. Podoba mi się to *-*
    3... 2... 1...
    TAK, W KOŃCU BYŁY DZIKIE SEKSY!
    http://img689.imageshack.us/img689/5342/szopsuke.jpg
    ... Mój plan dobiegł końca XD
    Nie mogę się nacieszyć tym,że Shizu i Izaya w końcu się ruchnęli. Teraz będzie wielkie tru loff story.
    Znaczy ja mam takie przypuszczenia, ale nie czytam wam w myślach i nie wiem co planujecie. Może akurat nas, waszych wiernych fanów czymś zaskoczycie XD
    Jutro o tej samej godzinie czekam na kolejny rozdział Q.Q
    *wie, że błaga o coś niemożliwego, ale nadzieję warto mieć*
    Po prostu was kocham. I tego bloga też. Chyba powinnam dziękować wam w pokłonach, że go założyłyście XDD
    Boże, ale ja pierdolę. Dostałam jakiejś dziwnej euforii po przeczytaniu tego rozdziału, ale oby tak dalej! ♥♥ *serduszkowy spam*

    OdpowiedzUsuń
  2. Bodże. Świetnie opisane uczucia i sceny. Cieszę się, ze tu trafiłam. Róbcie z tego tasiemca jeżeli ciągle ma się coś dziać, jeśli to potrzebnę, będę do końca. <3

    Meggu~

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzikie seksy !!! <3333
    Kocham ten rozdział , jest taki ...... normalnie rzygam tenczom ♥♥♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń