Witaj!

Blog został zamknięty, a kolejne posty nie będą na nim umieszczane. Dziękujemy za komentarze!

środa, 3 lipca 2013

Rozdział 8

No i oto mamy 8 rozdział~! Etto... *próbuje sobie przypomnieć co też w nim nawymyślała* Ciocia Ayami ma sklerozę... *przewija* awwwwwwwwwww, to ten rozdział ♥ Lubię go ♥ No ale ja już nie gderam, Aiko dorzuci swoje trzy grosze x3 
Trzy grosze, hę? No dobra ludziska! Mamy 8 rozdział :D Miało się na tym skończyć, ale Aya - chan miała chęć pisać dalej, a że uwielbiam Shizayę to okej. I z tego okej zrobiło się więcej rozdziałów. Iza - Iza jest macana, Shizu - chan się wkurza, automaty latają, a Ikebukuro znowu ma zdezorganizowany ruch drogowy~! Czyli po naszemu - jedziemy z tą historią! :DD No. Miłego czytania~! ♥

Zmieniło się. Od rozpoczęcia zakładu zmieniło się tyle rzeczy, że nie sposób odpowiedzieć co dokładnie. Izaya był tym nieco zirytowany. Zwykły zakład z potworem wpłynął na niego tak bardzo że aż zepsuł mu humor. Dziwne uczucie, które cały czas towarzyszyło mu, rosło w siłę i zaczęło rozrywać klatkę piersiową. Rozejrzał się wokół. Ludzie. Pełno ludzi biegało po mieście do pracy, domów, szkół.. Gdzieś był jakiś wypadek, gdzieś jakaś bójka, ale Orihara się tym nie przejął, zbyt wciągnięty rozmyślanie. Wyjął telefon i wybrał numer.
- Gdzie jesteś? - spytał beznamiętnie, bez ogródek. Gdy usłyszał odpowiedź, rozłączył się. Ostatni raz spojrzał z góry na wszystkich ludzi po czym zszedł z dachu budynku.

Shizuo nieco zdziwił ton Izayi. Zawsze taki pogodny, a teraz zimny i oschły. Nie, żeby się tym przejął jakoś tak specjalnie... jednak zmiana została zauważona. 
Kilka minut później stał już w umówionym miejscu. Oparł się o ścianę najbliższego budynki, stopą wystukując jakiś rytm. Zapalił papierosa i beznamiętnym spojrzeniem patrzył na tłoczących się ludzi. Westchnął ciężko, zwieszając głowę.

Po kilku minutach znalazł się w miejscu gdzie czekał Shizuo. Stał tam z papierosem. Jak zwykle, lekko zamyślony. Naciągnął kaptur na głowę i wsadził ręce do kieszeni. Robiło się chłodno, dlatego zadrżał z zimna. Gdy stanął przed nim, uniósł oczy ku górze i zapytał:
- Jak rozstrzygniemy wygraną?

Shizuo drgnął, słysząc ton Izayi. Był zimny... jakoś nie pasowało mu to do Orihary.
- Szczerze, to nie wiem... - rzucił. Naprawdę nie wiedział. Uważał, że obaj wywiązali się ze swoich nowych obowiązków. Więc... jak to rozstrzygnąć? Blondyn prychnął pod nosem. To głupie... Spojrzał na Izayę i uśmiechnął się krzywo. Trochę smutno. Jakby... 
- Po co nam to było...? - zapytał ciężko, w przestrzeń. Jakby nie oczekiwał odpowiedzi. Coś się w nim zmieniło... i sam nie wiedział co. To go irytowało...

- Zrobiłem to dla zabawy, Shizuś. - odparł sucho. Spojrzał na niego. Był jakiś.. Smutny? Nie to nie może być to. Westchnął po czym przyjrzał mu się. - Więc chyba mamy remis. - mruknął, wzdychając ciężko.

Shizuo prychnął pod nosem. Bez sensu... uważał to wszystko za bezsensowne. Ale... nie mógł się nie zgodzić. Mieli remis. Więc... koniec zakładu. Myśl, że znowu będzie po staremu, była dziwna dla Shizuo. Mimo, że Izaya dalej pozostanie taki sam. Shizuo czuł się dziwnie wiedząc, że od jutra wszystko wróci do normy. Nie wiedział tylko, dlaczego. Przecież tego chciał. Powrotu do normy. Osiągnął swój cel. Powinien się cieszyć...

Chciał teraz odejść. Iść byle gdzie, pokierować czyimś życiem czy cokolwiek, ale nie mógł. Stał i wbił w niego spojrzenie.  Nie wiedział co zrobić, bo co miałby? Zakłąd skończony, został rozstrzygnięty, a oni nadal tu stoją.
- Jest ci to obojętne, prawda? - spytał nagle.

Przeniósł wzrok na Izayę, gdy usłyszał jego słowa. Czy było mu to obojętne? Ale co? Sam nie wiedział.
- Ale co? To, jaki jest wynik tego zakładu? W gruncie rzeczy to chyba tak... w końcu nie mógł być inny. - stwierdził ostrożnie. Jakoś tak... dziwnie się czuł, mówiąc te słowa. Jakby nie mówił prawdy. Patrzył przez okulary na Izayę. I w tym momencie cieszył się, że je ma. Kto wie, jakie bzdury wyczytałaby mu z oczu ta pchła...

- Mógłby być inny. Któryś z nas mógłby się poddać albo wycofać.- stwierdził, patrząc w jego okulary. Nie mógł dostrzec jego oczu, ale wiedział że blondyn coś ukrywa. - Nosić w taki szary dzień ciemne okulary. - zakpił. Obecność Shizuo jakoś go uspokajała. Chciał jeszcze zostać, ale wydawało mu się to głupie.

- Doskonale wiesz, że to byłoby niemożliwe. - stwierdził. Shizuo wiedział, że z ich charakterami niemożliwe byłoby poddanie się którejkolwiek ze stron. Zirytowało go trochę, że Izaya tak uporczywie się w niego wpatrywał. Nie zdjął jednak okularów, nie chcąc dać mu tej satysfakcji.
- Jakoś nigdy ci to nie przeszkadzało. - wzruszył ramionami.

- Ale teraz przeszkadza. - westchnął. - Zmieniło się... dużo. - spojrzał gdzieś w bok. Zaczęło kropić. - Strasznie dużo, a ja do tego dopuściłem. - stwierdził bardziej kuląc się z zimna. - Nawet to, że tu stoję i z tobą rozmawiam, nie powinno się zdarzyć. - powiedział ciszej. Czuł ból w klatce piersiowej. Znał to uczucie. Znał, ale nie chciał by okazało się prawdziwe.

Brwi Shizuo podjechały do góry. Upuścił wypalonego do połowy papierosa z dłoni. Patrzył na Izayę, ale jakby nie wierzył. Nie wierzył w to, co widział. W to, co słyszał. Bo Izaya mówił różne rzeczy, ale jakimś innym tonem. Jak nie on...
Shizuo westchnął ciężko i w geście kapitulacji zdjął okulary, chowając je do kieszeni kamizelki. Przyjrzał się uważnie Oriharze. Krople zaczęły spadać coraz częściej. 
- Ale się zdarzyło. Nie na wszystko mamy wpływ... 
Nie wiedział, o co chodzi Izayi. Nigdy się tak nie zachowywał. Czekał więc na jakiś jego ruch. 


Usłyszał szelest. Shizuo zdjął okulary. Automatycznie spojrzał mu w oczy. Głęboko. Chciał zobaczyć jakieś emocje, chciał zobaczyć w nim odpowiedzi na wszystkie nurtujące go pytania.
- Na wszystko mamy wpływ. - stwierdził wwiercając w niego intensywne spojrzenie. - Gdyby wtedy mi się nie nudziło to nie przyszedłbym do Ciebie. Świadomie to zrobiłem, dlatego miałem na to wpływ. Na resztę także. - oznajmił po czym odetchnął głęboko. - Ludzie zawsze mają wpływ na otaczające ich rzeczy, tylko o tym nie wiedzą. Nie wiedzą, jak je pokierować. - mówił. Zaczął mówić to, co przyszło mu do głowy. Podświadomie chciał ciągnąć tę rozmowę. Zostać tu.

Shizuo niemal wystraszyło to, z jaką intensywnością Izaya wlepiał w niego te swoje szkarłatne ślepia. Starał się jednak tego po sobie nie pokazywać. 
- Jesteś pewien, że na wszystko? A jaki mamy wpływ na zachowanie innych. Jakiś na pewno. Ale, na przykład... - do głowy Shizuo wkradł się pewien pomysł. Dość dziwny. Nie wiedział, dlaczego o tym pomyślał. Ale... ciekawiła go reakcja Izayi. Co ten wszechwiedzący informator zrobi, kiedy Shizuo wykona totalnie nieprzewidywalny ruch? Taki, o który nikt by go nie podejrzewał? - ... jaki masz wpływ na to, co zrobię teraz? - rzucił chłodnym tonem i zrobił kilka kroków. Zmusił Izayę, aby ten uderzył plecami o ścianę pobliskiego budynku. Sam oparł przedramię o chłodny tynk. Pochylił się nad chłopakiem tak, że niemal dotykał czołem jego czoła. Blond kosmykami łaskotał lekko policzki Izayi. Kąciki ust Heiwajimy uniosły się w górę, widząc zdziwienie w oczach Orihary.  

Orihara przeżył głęboki szok. Shizuo nigdy by tak nie zrobił! Ale jednak...! W jednej chwili przeszły go dreszcze i przestraszył się. Scyzoryk z brzdękiem upadł na ziemię, a Izaya został bez broni. 
- Mam na to wpływ, bo do tego doprowadziłem. - szepnął. - Gdyby nie zakład to by do niczego nie doszło. - próbował zachować spokój. Spojrzał w oczy Shizuo, który wręcz stykał się z nim czołem. Przeszła go fala dreszczy, czuł łaskotanie w brzuchu. Przyjemne, ale irytujące. 
- Poza tym robisz to tylko dlatego, żeby pokazać mi, że się mylę, ne? - spytał cicho.

- Jesteś pewien, że gdyby nie zakład, to do tego by nie doszło? - rzucił równie cicho. Sam nie wiedział, jaka siła kazała mu wypowiedzieć te słowa. Deszcz nasilił się, moczył ubrania Shizuo, jednak ten zdawał się tego nie czuć. Myślał nad czymś zupełnie innym. 
- Skąd ta pewność? Może mam inne powody? - zapytał. Bo sam już nie wiedział. Czuł się, jakby to ktoś sterował jego ciałem, nie on sam. Wiedział jedynie kilka rzeczy. Że Izaya jest jakiś inny, jakby smutniejszy. Że od dłuższego czasu coś się między nimi działo, a Shizuo nie potrafił wytłumaczyć już, co tak naprawdę do niego czuje. Dlaczego go uratował? Czy dalej go tak bardzo nienawidził? Nie wiedział. Wiedział też, że Izaya, który tak wyglądał... był całkiem uroczy. Z rumieńcami z zimna i zagubionym, rozbieganym spojrzeniem. 

Prychnął cicho i objął się ramionami. Deszcz wsiąkał w ich ubrania przez co było mu strasznie zimno. Czuł jak pieką go poliki i sam już nie wiedział czy to od zimna czy od.. Czegoś innego.
- Jestem pewien, że nie doszło by. - mruknął. Odwrócił wzrok, nie wytrzymując spojrzenia brązowych oczu. Właściwie mógł uciec. Uciec do swojego domu z dała od Bestii Ikebukuro, ale..
- Jakie inne powody? - spytał zdziwiony. - Więc dlaczego? Bo chcesz dowieść, że jesteś silniejszy, że jesteś ode mnie lepszy? - zapytał kręcąc głową. - To nie powinno tak być.

Dawał Izayi możliwość ucieczki. Nie odcinał mu tej drogi. Ale ten stał. Unikał jego wzroku, jednak pozostał na swoim miejscu. Nie uciekał... co zdziwiło Shizuo. Naprawdę coś musiało się zmienić, skoro... zachował się tak. Kiedyś w ogóle nie doprowadziłby do takiej sytuacji. A teraz...? Świat się sypie normalnie. 
- A jak powinno być? A może w ogóle nie masz racji? Może od samego początku źle patrzysz na to wszystko? - Shizuo pytał i pytał, nie poznając sam siebie. Ta rozmowa ciągnęła się i ciągnęła, ale... Shizuo nie czuł chęci chociażby uderzenia Izayi. To było dziwne. Bardzo... 
- Jakbyś zareagował, gdybym ci powiedział, że sam nie wiem, dlaczego to wszystko robię? Dlaczego w ogóle bawię się w te gierki?

- Źle na to patrzę. - powtórzył w zamyśleniu. - Yare, Yare.. Powinniśmy walczyć, a nie gadać o tym, co się zmieniło. - fuknął. - To denerwujące. Może nie mam racji, ale.. - uciął na chwilkę. Zagryzł dolną wargę, po czym naciągnął kaptur na głowę. Izaya czuł, że nie wytrzyma i zaraz po prostu krzyknie. Był zły, bo to wszystko mu się poplątało, a w dodatku uczucia wzięły górę. To był najgorszy dzień jaki w życiu miał. Przecież Heiwajima był jego wrogiem numer 1! Zawsze tak było, a nagle co? Nagle trochę się zbliżyli i już nie są?
- Nie umiem cię rozszyfrować. - westchnął ciężko patrząc w beton pod nogami. Zrobiła się spora kałuża. - Działasz instynktownie, a tego nie da się przewidzieć.. - mówił coraz ciszej, próbując zatuszować lekko drżący głos. - Nie zachowujesz się jak człowiek, bo oni działają na podób schematu, a ty wykraczasz poza niego, bo ile opcji bym nie obstawiał to ty i tak zrobisz inaczej.

Shizuo widział, jak Izaya usilnie próbuje ukryć drżenie głosu, ale nie udało mu się to. Nie widział jego oczu przez naciągnięty na głowę kaptur. Ramiona obejmujące to drobne ciało lekko drżały, dłonie zbielały od kurczowego ich zaciskania. Shizuo westchnął ciężko. Krople deszczu lejące się z nieba nieprzerwanym strumieniem, zmoczyły go doszczętnie. Nie przejął się tym jednak w ogóle. Nie było mu nawet zimno, mimo że krople zimnej wody nieprzerwanie przesuwały się po jego kręgosłupie. Blondyn westchnął ponownie. Jego włosy zlepiły się w cienkie strączki. 
Sam nie wiedział, co i tym razem skłoniło go do takiego gestu. Jednak złapał Oriharę za zdrowe ramię i przyciągnął do swojej ciepłej klatki piersiowej. Warknął coś bliżej niezidentyfikowanego pod nosem. 

Słyszał jak Shizuo zaczyna wzdychać. Chciał już odejść gdy blondyn przyciągnął go, obejmując swoimi ramionami jego wątłe ciałko.
- Shizu - chan? - spytał cicho, ale mimo wszystko wtulił się w niego. Czuł się głupio i było mu wstyd. Wstyd, że pokazał Heiwajimie swoje uczucia, swoje emocje i to jeszcze w taki sposób. Deszcz lał jak z cebra, ale teraz mu to nie przeszkadzało. Teraz czuł się dobrze. Mimo, że to było nienormalne.. Chociaż.. Oni nigdy nie byli. W Ikebukuro najbardziej się wyróżniali, zawsze byli "inni". Orihara westchnął płytko. Jeśli teraz odsunie się od niego to Shizuo zobaczy jego rumieńce, dlatego wtulił się w niego nic nie mówiąc.

Sam nie wiedział, dlaczego przytulił Izayę. Nie miał pojęcia. Mógł go puścić, pozwolić mu iść do domu. Nie musieli stać teraz i marznąć na deszczu. Mimo, że Shizuo nie marzł. Ale, z niewiadomych dla siebie powodów, nie chciał pozwolić, żeby i Izaya był zalewany przez tylko nasilającą się ulewę. 
Z pewną specyficzną dozą satysfakcji przyjął fakt, że Izaya się nie odsunął, a wręcz przeciwnie. Wtulił się jedynie mocniej w blondyna. Heiwajima przymknął oczy. Czuł się... dziwnie. Całkiem... przyjemnie, z tym drobnym ciałkiem w ramionach. 

Mimo ciepła bijącego od Shizuo, czuł zimno deszczowych kropel.
- Ne, Shizu - chan? - zaczął cicho. - Idziemy do domu? - spytał. Świat się sypie.. Izaya Orihara pytał swojego największego wroga czy pójdą razem do domu! Razem! To naprawdę nieprawdopodobne. 

Shizuo ledwo powstrzymał napad śmiechu. Zamaskował go znaczącym kaszlem. Po prostu to było śmieszne. Byli największymi wrogami, a teraz Izaya zaproponował wspólny powrót do domu! Śmiesznie... jednak...
-To śmieszna sytuacja... - stwierdził. Wypuścił Izayę ze swoich ramion i zaklął pod nosem. Zapalniczka nie chciała mu działać... zostawił więc ją w spokoju i ruszył do domu. Z Izayą u boku. Świat się kończy.

Izaya mruknął coś pod nosem cały czas patrząc na swoje buty. ON się śmiał! I w dodatku chciał to zatuszować! Brunet nie odzywał się ani słowem idąc koło niego. Mimo to.. Czuł się lepiej. Rumieńce na polikach trzymały się uparcie, a ciało drżało. Teraz już nic mu nie przeszkadzało. Było dobrze.
- Ne, Shizu - chan! - zawołał radośnie. - Weź mnie na barana! - rzucił się na plecy blondyna przyczepiając się do niego. Zaśmiał się lekko, obejmują go wokół szyi by nie spaść.

Shizuo parsknął śmiechem, jednak zaraz musiał się nieźle nagimnastykować,​ aby nie upaść. Izaya zaskoczył go, rzucając się mu na plecy. Pokręcił głową z politowaniem, jednak poprawił sobie Izayę na plecach. Było to dość ciężkie, zważywszy na deszcz. Ale po długiej chwili Orihara siedział bezpiecznie na plecach Shizuo
- Zachowujesz się trochę jak dziecko, wiesz?

- Wiem! - odparł wesoło. Zdrową ręką naciągnął kaptur na głowę po czym wtulił się w blondyna. - Muszę korzystać skoro mam okazję~! - oznajmił machając wesoło nogami. Uśmiechnął się do siebie lekko po czym zaczął obserwować zdziwione twarze ludzi. Tak.. Teraz jest bardzo w porządku.

Shizuo zaśmiał się tylko. Nie odpowiedział już nic. Szedł z Izayą na plecach i z wypracowaną perfekcją ignorował spojrzenia ludzi. Te zdziwione, ciekawskie, kpiące... wszystkie. 
Poczuł się jakoś tak miło, gdy Izaya wtulił głowę między jego łopatki. To było... jakby oznaką zaufania? Izaya mu zaufał? Czemu wywołało to u Heiwajimy tak szeroki i - co najważniejsze - szczery uśmiech?



8 komentarzy:

  1. Moja miejscówa!
    Wrócę tu jeszcze :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jednym słowem okurwajebanawdupejegojeża.
      Ale ja klnę Q.Q
      Jaram się rozdziałem jak Shizuo znakami drogowymi.
      Zdecydowanie, ten rozdział jest najlepszym jak dotąd. Aż nie wiem, jak wyrazić moje podniecenie nim Q.Q
      Jesteście jednym słowem genialne, nie da się inaczej tego ująć. A ten blog... coś pięknego. Chcę więcej rozdziałów, toż ja uschnę do tego czasu.
      Aww, ten czuły Shizuo ♥
      I taki dość łagodny, ukesiowaty Izaya ♥
      Aż nie wiem, kogo kochać bardziej. D:
      Poprosze więcej takich ich truu loffków, kochane <3

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Kimi, w poprzednim też rezerwowałaś a Twój komentarz wywiało, chyba go usunęłaś czy coś D:

      Usuń
    2. To było, to było takie urocze ^U^

      Izaya był po prostu prze słodki, a Shizuo po prostu taki ach xD W ogóle, ta cała zmiana ich nastrojów była śliczna. Po prostu to całe zachowanie i te inne, jak dla mnie, reakcje wtedy, były po prostu boskie *U* Chciałam ich zobaczyć w takiej sytuacji, a więc mam xD
      W ogóle Izaya był taki słodko - uroczy awww *O* Nie mogę teraz nic sensownego napisać TUT
      Niemniej jednak, wiedzcie, iż rozdział mi się podobał oraz na prawdę szybko go dodałyście ^U^
      Teraz tylko czekać na 9 hłe hłe : D

      Pozdrawiam i weny życzę~!
      Kimi~

      Usuń
  3. asdfghjk , awwwww ♥♥♥♥
    Rzygam tęczą , sram cukrem , płaczę lukrem .....
    Ja pieprzę , jakie to słodkie . Izaya i rumieńce ? Shizuo taki słodki , że oh , ah . Kurwa , stanął mi .
    Shizayaaaaaaa ♥3♥
    *miłość*

    OdpowiedzUsuń
  4. genialne. <33

    Meggu~

    OdpowiedzUsuń
  5. ehm...
    Nie wiem czemu ale wyczuwam 2 homosiów ;)

    OdpowiedzUsuń