Ayami zdechła. Odżyła, żeby dokończyć co ma zrobić i idzie zdychać dalej. A nie, nie może. Konkurs za konkursem, a czasu coraz mniej... I przez to że zdechła to dopiero się ogarnęła i piszę.
Trochę nam się przedłużyło pisanie, bo było tyle innych rzeczy.. Ale jest rozdział :D Właśnie Ayami pisze mi, że może nas nie zjecie za to, że dodajemy to tak późno XD Postaramy się jakoś uregulować te dni, żeby były mniej więcej w określonym czasie :3 W każdym razie życzę miłego czytania i proszę abyście zostawili po sobie ślad ^^
Izaya opadł na swoje łóżko z ciężkim westchnieniem. Dwa pozostałe zlecenia okazały się być trochę trudniejsze niż by mu się wydawało. Kolesie sprawiali problem przez co Orihara musiał użyć swojego noża sprężynowego. Jakież było zdziwienie tych gości gdy spostrzegli się kim jest nowy windykator. Przekręcił się na brzuch i wyjął telefon. Wybrał numer po czym zadzwonił.
-Shizu - chan ~! - krzyknął radośnie do słuchawki czekając na jego reakcję.
- Czego chcesz mendo? - warknął, nawet nie siląc się na miły ton. Pociągnął kolejny łyk trunku, wpatrzony w nocne miasto. Dalej mocno oświetlone i tętniące życie. Odstawił butelkę na podłogę a sam rozłożył się na kanapie.
- Shizu - chan~! Nie bądź taki chamski. - mruknął. - Chciałem spytać jak Ci idzie praca i upewnić się czy nadal wygrywam. - powiedział z nieukrywaną radością po czym wstał z łóżka. Przeszedł do salonu i usiadł na krzesło obrotowe, przodem do okna by móc obserwować swoich kochanych ludzi.
- Jakoś wcześniej raczej Ci to nie przeszkadzało. - odburknął blondyn kręcąc głową. Zdenerwowany, nie mogąc znaleźć wygodnej pozycji wstał z kanapy i zaczął krążyć po pokoju. Poluzował ucisk na telefonie a jego wargi wykrzywiły się w złośliwym uśmieszku. - Na Twoim miejscu nie byłbym taki pewny siebie, Izaya-kun. - w oku pojawił się ten błysk szaleństwa.
Brunet zaśmiał się głośno.
- Pewny siebie, tak? - prychnął. - Mi idzie wręcz doskonale. Teraz rozumiem, dlaczego akurat tu pracujesz. - obrócił się na krześle po czym odetchnął głęboko. - Shizu - chan, ja zawsze jestem pewny siebie, bo wszystko z góry już jest osądzone. - powiedział po czym zaczął bawić się swoim scyzorykiem. Bawiła go ta sytuacja.
- Osądzone? Nie wierzę w takie pierdoły. - prychnął. Denerwował się coraz bardziej, a chociaż wieczór chciał mieć spokojny... Przez pewną pchłę plany troszkę się zmieniły. Zapalił papierosa i zaciągnął się dymem. - Nie oddam Ci zwycięstwa. - dorzucił hardo i z dziwnym uśmieszkiem. Nie interesowało go za bardzo co stanie się po tym, jak wygra. Nie myślał o tym, teraz liczyła się wygrana nad tą mendą.
- Zaczyna się robić ciekawie, Shizu - chan~! W każdym razie jeszcze się okaże. - odparł ze swoim izayowatym uśmieszkiem. - Kolorowych koszmarów, Shizu - chan~! - rzucił po czym rozłączył się. Przez chwilkę wgapiał się w ekranik telefonu, ale chwile potem zerwał się z miejsca by zmienić układ pionków na szachownicy.
- Ja Ci dam kolorowych koszmarów. - syknął. Głuche echo rozległo się w słuchawce telefonu. Shizuo wzruszył tylko ramionami i odłożył urządzenie na stolik. Wstał i przeciągnął się. Aż mu coś strzeliło w stawach. - Okaże się...
Izaya obudził się dosyć wcześnie, gdyż dopiero o szóstej rano. Gdy wstał, Namie jeszcze nie było, więc musiał sam sobie zaparzyć kawę. Usiadł do komputera z kubkiem po czym zaczął sprawdzać wiadomości. Niedziela to dzień, który stworzył Bóg po sześciu dniach pracy, ale Orihara o tym nie wiedział tylko robił to co zwykle robił.
- Shizu - chan, ciekawe co teraz robisz.. - szepnął do siebie po czym obrócił się na krześle i przylepił się do szyby. Nagle naszła go pewna myśl. A gdyby tak pośledzić Shizu - chana i sprawdzić jak mu idzie? Brunet zaśmiał się gardłowo po czym zabierając swój nóż sprężynowy i telefon, wyszedł.
Blondyn wolałby się w ogóle nie budzić. Nie musieć wstawać i iść... No właśnie, gdzie?
- Kurwa... - przejechał dłonią po twarzy i wstał. 15 minut później, po orzeźwiającym prysznicu, ubrany w strój barmana, jadł porządne śniadanie. Chwilę potem wetknął ręce do kieszeni spodni i wyszedł z mieszkania. Na chodniku przed klatką schodową wyjął wizytówkę i jeszcze raz obrócił ją w dłoniach. Przepisał numer dziennikarza i zadzwonił.
- Witam, rozmawiam z Shuji Niekawa ? - zapytał spokojnie, jak nie on.
- Tak. W czym mogę pomóc?
- Shizuo Heiwajima z tej strony. Mam do pana kilka pytań. Gdzie możemy się spotkać?
- M-mi to obojętne. - dziennikarz zająknął się, słysząc to nazwisko. - Może w starym parku?
Shizuo spojrzał na zegarek.
- Dla mnie to bez różnicy. Za 20 minut?
- Jasne, w porządku.
- To do zobaczenia.
Shizuo nie wiedział, co w niego wstąpiło i dlaczego był taki opanowany. Z dziwnym uśmieszkiem ruszył w kierunku parku.
Izaya krążył po mieście w poszukiwaniu blond czupryny, ale za Chiny nigdzie nie mógł go znaleźć.
- Shizu - chan, czyżbyś olał pracę? - spytał gdy nagle jego spojrzenie przykuł dziennikarz. Stał w parku i niecierpliwie rozglądał się na wszystkie strony. Niby nic nadzwyczajnego gdyby nie to, że osobą na którą czekał okazał się Heiwaijma. Zaczęli ze sobą rozmawiać, ale Orihara nie mógł dosłyszeć o czym. Podszedł trochę bliżej tak, żeby Shizuo przypadkiem go nie zauważył. To nie wystarczyło.
-Cholera. - mruknął. Nagle dziennikarz spostrzegł go i powiedział coś do Shizuo, który zgniótł w dłoni papierosa. - Ops.
Shizuo niespiesznym krokiem dotarł do parku, gdzie czekał już na niego dziennikarz.
- Nigdy nie sądziłem, że będę porywał się na coś takiego... - mruknął do siebie, drapiąc się w tył głowy. Podszedł do trochę przerażonego mężczyzny.
- To... jaką ma pan do mnie sprawę? - zapytał brązowowłosy, nerwowym ruchem poprawiając kapelusz.
- No bo obiło mi się o uszy, że ma dojść do jakiegoś przekazania broni w Ikebukuro. Dużej ilości broni. - roześmiał się pod nosem, uświadamiając sobie, że brzmi teraz jak Simon. Nic nie zrobił sobie ze zdezorientowanego spojrzenia Shujiego. - Co nieco pewnie o tym wiesz. - blondyn odpuścił sobie mówienie per "pan". Mężczyzna odchrząknął, chcąc pozbyć się drapania w gardle.
- No wiem. - nagle jego spojrzenie uciekło w bok. Pochylił się trochę do przodu i posłał rozmówcy znaczące spojrzenie.
- W krzakach siedzi Izaya...
Żyłka na czole blondyna zapulsowała a dłoń zgniotła papierosa.
- IIIII-ZAAA-YAAAAAAAA!!!!!!
- Shizu - chan~! Bałem się, że odpuściłeś sobie. - roześmiał się głośno. Właściwie to co on chciał od tego dziennikarza? Czyżby wpadł na coś? A może po prostu jeszcze szuka czegoś? Izaya uśmiechnął się na swój sposób i patrzył jak Shizuo sięga po najbliższy śmietnik. - Shizu - chan~! Władze znowu będą musieli dokupić parę rzeczy? - spytał.
- Ja? Odpuścić? Chyba zgłupiałeś do reszty. - warknął przez zaciśnięte zęby. Zaciskał dłonie coraz mocniej, aż w końcu zbielały mu kłykcie. Chwycił za śmietnik. Ludzie w popłochu uciekli, tylko dziennikarz został. Nawet ptaki odleciały gdzieś daleko, bojąc się zagrożenia.
- Wkurwiasz mnie! - krzyknął, totalnie ignorując jego pytanie i rzucił "obiektem użyteczności publicznej". Izaya jak zwykle uniknął przeszkody w praktycznie ostatnim momencie. A żyłka Shizuo dalej pulsowała niebezpiecznie. I wszyscy wiedzieli, że będzie tak jeszcze długo.
- Jak zawsze Shizu - chan. - odparł z przekąsem. Ledwo uniknął lecącego śmietnika, który po upadku wgiął się trochę. - Ej, Shizu -chan~! Zauważyłeś, że coś Ci tu drga? - spytał przykładając palec do skroni. Wszyscy ludzie ulotnili się z parku. Wszyscy prócz dziennikarza. Upierdliwe. Co on może od niego chcieć? Po chwili Izaya zaczął uciekać przed rozgniewanym, wręcz wkurwionym ex barmanem.
- Tak, kurwa, poczułem! - wydarł się i zaczął gonić małego szkodnika, wyrywając po drodze jakiś znak drogowy. Wszystko było po staremu. W pewnym momencie Izaya gdzieś czmychnął, uciekł z pola widzenia Shizuo. Ten przypomniał sobie o właściwym celu spotkania z dziennikarzem i wyrzucając z siebie niczym automat kolejne wiązanki przekleństw pod adresem czarnowłosego wrócił do parku.
- Ten mały, popierdolony... - potrząsnął głową i zapalając kolejnego papierosa spojrzał na mężczyznę. - To podasz mi te informacje?
Po kilku minutach biegu zorientował się, że zgubił Shizuo.
- Shizu -chan, jesteś nudny. - mruknął po czym udał się do Rosyjskiego Sushi. Zastanawiał się jaka sprawa była tak ważna, że blondyn postanowił zaniechać pościgowi. Coż Shizuo jak Shizuo - nigdy nie postępuje tak jak Izaya sądzi, że zrobiłby i właśnie to było w nim tak intrygujące. - Yo Simon~! - przywitał się z Rosjaninem.
- Izaya - kun, nie pracujesz? Zjedz sushi, sushi dobre. - powiedział swój standardowy tekścik.
- Właśnie wstąpię na chwilkę. Mam wolne~ - rzekł po czym wszedł do środka.
- A, tak, już. - pod wpływem strachu dziennikarz działał bezinteresownie. Ogólnie osoba Shizuo go przerażała. W dodatku teraz roztaczał wokół siebie dość nieprzyjemną aurę. Wszystko przez jednego człowieka... niesamowite, jak niektórzy na siebie działają.
- Do przekazania ma dojść za 2 dni, na parkingu na granicy Ikebukuro i Shinjuku. Nakagawa Yeijiro ma przekazać yakuzie bardzo dużą ilość broni. Jest to dość brudna sprawa więc niewiele ludzi o niej wie. Wszystko ma się odbyć około wieczora, 19-20. - wyrzucił z siebie na jednym wydechu. Shizuo nie lubił brudnych interesów, dlatego też pracował tam gdzie pracował. Zacisnął dłonie w pięści, strzelając stawami.
- No to będzie afera na całe miasto...
Rozdział był zajebity!!!!
OdpowiedzUsuńHehehe Izaya to umie prowokować Shizuo.
Lubię telstu Simona. Przemawiają do mnie xD
Jestem ciekawa co stanie się dalej.
(Ja cem zeby byli lazem. .o.) <--moje myśli xD
Jal cholera ciekawi mnie dalsza akcja *O*
Piscie piscie.
Pozdrawiam!
Jak widzę, Izaya w tym parku zaczaił się na Shizusia w krzaczkach. Ty nasz zboczuchu, żeby gwałtów próbować?! XD
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle, zajedwabisty, no bo jakże mogłoby być inaczej. :3
Szybko, niech będzie pierwsze buzi, buzi, cmok >D
A potem gwaut.
Tak, z pewnością, gwauty na dupie Izayi są wskazane <3
Jaram się jak Shizuo znakiem drogowym ♥
Strzela kostkami - Czas najwyższy na komentarz. Stwierdzam iż pomysł fajny, postacie nieźle oddane i ten... Mało człowieków! xD Gomen, gorzej mi -v-'
OdpowiedzUsuńNo, no, no, czekam na gwauta ovo xD
Nie mogę się doczekać tej transakcji. Będą rękoczyny?
BĘDĄ, BĘDĄ, BĘDĄ? *Q*
Hhahahhahahaaa przepraszam ze jestem tu dopiero 10 dni po dodaniu rozdziału m(_ _)m
OdpowiedzUsuńHehehe ah te brudne sprawy w Ikebukuro~ wreszcie ktos zrobi z tym porządek! Dawaj Shizuś rozwal ich xD
Gdy wstał, Namie jeszcze nie było, więc musiał sam sobie zaparzyć kawę." ten tekst mnie rozłożył na łopatki . To smutne gdy wstajesz o 6 i sam musisz sobie zaparzyc kawę, bo Twojej sekretarki jeszcze nie ma xDDD leżę
Dobre jeszcze było ze Shizuo wyrzucal z siebie przekleństwa niczym automat. AUTOMAT XD I see what you did here *~*
Izaya to na tylku nie usiedzi jak Shizu-chana nie wkurzy heheh co za troll
Gdzieś nawet widziałam taki obrazek: Izaya troll outlouder xD
Rozdział bardzo spoko C: już sie nie moge doczekać rozwoju akcji z przemytem~
Haru Misiu~ *tuli ją*
Usuń....
Cholera XD ale się wkopałam XD wszyscy liczą na tą akcję z przemytem a to kurdęłę mój pomysł był XD kurwa, spieprze to XD