Witaj!

Blog został zamknięty, a kolejne posty nie będą na nim umieszczane. Dziękujemy za komentarze!

wtorek, 20 sierpnia 2013

Nienawidzę dzieci - 5

Hejo~! W tym rozdziale co nieco sobie przypominamy jak to było.. miło :D Shizuo fuka, Izaya się śmieje, ale co dalej? Czytamy~! ^^
Myślałam, że to Aiko nie napisała przedmowy, a to ja nie napisałam x.x I co tam, jak życie? Ja wróciłam chora, znowu x.x A w rozdziale... nie mam pojęcia, co się działo XD


- Shizu - chan.. Gorąco mi.. - szepnął zamykając oczy. Jeśli byłby w swoim ciele to pewnie przechodziłby chorobę nieco łagodniej, ale w ciele dziecka.. To co innego. Chciał żeby było normalnie. Nawet jeśli miałoby to jakąś cenę.
- Bo masz gorączkę... musisz swoje wyleżeć pod kołdrą. - powiedział, zakrywając go z powrotem. Poszedł do łazienki się przebrać i zaraz był z powrotem przy Izayi. Czuł się dziwnie... dziwnie mu było na samą myśl, że miał w domu Izayę. W ciele trzylatka. W dodatku chorego trzylatka.

- Ale mi gorąco.. - mruknął odkrywając się. - Udusisz mnie, Shizu - chan! - krzyknął siadając. Zaraz potem opadł na poduszki. Okropnie gorąco.

- Tak trzeba, winę zwalaj na Shinrę. - mruknął, zakrywając go ponownie. Co za uparty dzieciak... Wiedział, że zajmowanie się nim nie będzie łatwe... będzie musiał po tym wszystkim nieźle odreagować. 

- Chcę być normalny.. - mruknął przecierając czoło. - To Twoja wina Shizu - chan! I przez te okulary! - krzyknął. Był zdenerwowany i znowu miał to uczucie jakby chciało mu się płakać. Irytujące.

- Ha? Moja? To ty zabrałeś mi okulary! - zawołał. Co to, to nie. Izaya nie ma prawa go o nic obwiniać. To on zaczął! To on zaczął go gonić, zabrał mu okulary! I w ogóle! Jeśli ktoś jest winny, to tylko Izaya!

- I dlatego to Twoja wina! Bo były Twoje! - rzucił po czym zacisnął wargi. Za dużo emocji jak na jeden dzień. Odetchnął głęboko i zakopał się w kołdrze. Nie ma zamiaru kłócić się z tym pierwotniakiem.

- Mogłeś ich nie zabierać! - odkrzyknął. Phie! Głupi gówniarz będzie mu cokolwiek wyrzucał. Niedoczekanie! Zmrużył oczy i prychnął ostentacyjnie. Zapalił kolejnego papierosa.

- Mogłeś je pilnować. - fuknął. Tak, będą się teraz kłócić o okulary. Eh.. Do czego to doszło? Izaya westchnął. - Zrób mi herbaty.. Zimnej.. Z lodem.. - szepnął.

- Chyba oszalałeś. Chcesz się dobić jeszcze bardziej? - prychnął, siadając na łóżku obok Izayi. Nie miał zamiaru dawać mu czegokolwiek zimnego do picia! Chyba zwariował.. miał dbać o niego, więc...

- Oszalałem już wtedy kiedy zacząłem z Tobą rozmawiać. - odparł, śmiejąc się gardłowo. Oo tak, oszalał. - To coś do picia.. Shizu - chan.. Potworze jeden.. - mruknął patrząc na niego jednym okiem.

Shizuo podał mu szklankę z wodą, która stała na szafce nocnej.
- Ja ci dam potwora. - fuknął, układając się wygodniej. Wiedział, że Izaya uważa go za potwora, ale i tak musiał zaprzeczyć.

Napił się wody, która niewiele dała po czym wygodniej ułożył się na poduszkach. W jego głowie włączyła się lampka mówiąca, że pora spać. Zamknął oczy i próbował odgonić myśli.

Odstawił szklankę i przyglądał się Izayi. Miał niezdrowo zaróżowione policzki, pot spływał z jego twarzy w dół, w kierunku szyi. Nakrył go bardziej kołdrą i westchnął cicho.

Po chwili Izaya zasnął. Nie miał na nic siły. Po prostu oddał się przyjemnej ciemności, która zalała jego umysł. To był jedyny plus tego dnia - sen.
Shizuo odetchnął z ulgą, gdy dzieciak zasnął. Pokręcił się jeszcze chwilę po mieszkaniu i zmęczony nowymi obowiązkami, przebrany w spodnie dresowe, położył się obok dzieciaka. Mruknał coś cicho i ułożył się wygodniej.

W nocy budził się kilka razy. Jakby śnił mu się koszmar. Za to Shizuo spał twardo. Mały Izaya przytulił się do blondyna i po chwili zasnął. Teraz żałował, że tamtego dnia zabrał mu te okulary...

Shizuo w pewnym momencie poczuł, jak coś gorącego przytula się do niego. Izaya faktycznie był rozpalony... Shizuo spał jednak twardym snem i ani myślał się budzić. Przez sen chyba objął Izayę mocniej... 

Rano czuł, że coś go ściska i chyba nie zamierza puścić. Było mu cholernie duszno. Próbował się odsunąć, ale to na nic. Uchylił powieki i westchnął ciężko. - Shizu - chan! Dusisz.. - jęknął. - Shizu - chan!

Ściągnął gniewnie brwi. Nic nie powiedział, jedynie zabrał rękę i przekręcił się na drugi bok. Chciał jeszcze spać.. Izaya mu to uniemożliwiał. Jego piskliwy głosik go drażnił... 

Gdy uwolnił się odsunął się od niego na zimny kawałek łóżka i znowu zasnął. Zbyt wcześnie by wstawać. Poza tym jest chory. I tak by leżał w łóżku.

Shizuo spał dalej, nie przejmując się tym, że Izaya się obudził. Nie próbował go denerwować od rana... chyba naprawdę był chory... 

W pewnym momencie usłyszał jak coś upada na podłogę. Ściągnął brwi i mlasnął. Potem tylko trzaśnięcie drzwiami, które kazało mu otworzyć oczy. Rozejrzał się w okół. Nikogo nie było.

Shizuo nie mógł za bardzo spać. Zirytował się i wstał. Zamknął drzwi trochę za głośno. Miał pracę, ale... ktoś musiał zostać z Izayą. A nie  chciał znowu prosić Celty, w końcu i ona ma swoje obowiązki... westchnął ciężko. Zadzwonił do Tona i powiedział mu, że dziś go nie będzie. Do czego to doszło...

Izaya usiadł na łóżku i rozejrzał się po pokoju. Nikogo w nim nie było. Przyłożył sobie dłoń do czoła i odetchnął. Wciąż było gorące, ale nie czuł się tak okropnie jak wczoraj. Dzisiaj było troche lepiej, dlatego wstał i powędrował do kuchni. Shizuo pewnie zadzwoni do Celty, żeby przyjechała.

Usłyszał kroki za sobą. Spojrzał na Izayę. Stał boso na zimnych płytkach, jedynie w bluzie. Shizuo pokręcił przecząco głową. Poszedł do łazienki po jego suche już ubrania. Rzucil je Izayi i wrócił do robienia śniadania.

Chwycił w swoje ręce ciuchy po czym skierował się do salonu. Usiadł na kanapie i ubrał się. Nie zamierzał się stąd ruszać. - Shizu - chan! Robisz coś do jedzenia? - spytał głośno, szukając pilota od telewizji. Zwykle nie oglądał filmów, ale teraz nic innego nie ma do roboty.

Zirytował się nieco, że Izaya traktuje go niemalże jak swojego służącego. Prychnął. Z impetem postawił talerz przed Izayą. Syknął coś wściekle i wrócił do kuchni. Musiał odreagować... może jednak pójdzie dzisiaj do pracy...?

Rozumiał, że Shizuo był zły, ale że aż tak? Przecież mógł go zanieść do domu Izayi, a Namie zadzwoniłaby po jego siostry.. Chociaż.. Nie, to absurdalne. Spojrzał na talerz. Kanapki. Znowu. Westchnął tylko i zaczął je jeść. Strasznie nudne te dni. Ciągle te same.. Czuł się zmęczony, mimo że niedawno wstał.

Wrócił do kuchni i westchnął ciężko, opierając czoło o szafkę. Zacisnął dłonie w pięści na krawędzi blatu, przez co trochę się nadłamała. Ale... sam nie wiedział, dlaczego tak bardzo reagował na to wszystko. Pewnie dlatego, że to Izaya. Tak, to na pewno dlatego.

- Shizu - chan! - zawołał go. W telewizji nic nie leciało, a nic innego robić nie mógł. Może powkurza Shizuo? Albo cokolwiek.. Bo raczej z domu nie wyjdzie.

Nie zareagował na "wezwanie" Izayi. Zrobił sobie mocnej kawy i stał w kuchni, oparty o kredens. Nie miał ochoty się stąd ruszać... 

Westchnął ciężko po czym podniósł się z kanapy i podreptał do kuchni. Shizuo go totalnie zignorował. - Ogłuchłeś? - spytał wlepiając w niego wzrok.

- Dlaczego od razu ogłuchłem? Nie mam ochoty spełniać twoich zachcianek. - odparował, sięgając do szafki. Wyjął z niej tabliczkę czekolady. Musiał zrobić cokolwiek, zająć czymś ręce. I przy okazji utopić smutki w czekoladzie... w tym przypadku chyba złość. 

Spojrzał na niego, ale.. Nie wiedział co powiedzieć. W głowie miał pustkę. Przyłożył dłoń do czoła, było rozpalone. Westchnął płytko. - Gdzie masz laptopa? - spytał.

Pokręcił głową z politowaniem i z czekoladą w ręku skierował się do sypialni. Z jednej z szafek wyjął laptopa i postawił go w salonie.  

Włączył laptopa i wszedł na czat. Dawni go tu nie było, więc może są jakieś wiadomości? Po kilku minutach dowiedział się, że krąży plotka o Shizuo i małym dziecku. Niektórzy uważają, że Bestią Ikebukuro związała się z kimś. Brunet zachichotał na tę wiadomość. To było wręcz niemożliwe. Chociaż gdyby blondyn sobie kogoś znalazł.. Dziewczyną pewnie i tak by uciekła. 

Shizuo spiął się cały, gdy usłyszał chichot bruneta. Nie podobało mu się to. W ogóle. Wcale. To było wręcz przerażające. Uch... straszne. Pewnie Izaya dowiedział się czegoś nowego o swoich ukochanych ludziach... zapewne czegoś zabawnego... Shizuo wolał nie wiedzieć, o co do końca chodziło. 

Izaya siedział jeszcze chwilkę na czacie po czym wszedł na pocztę. Odpisał na kilkanaście e - maili co było intrygujące dla niego. Ludzie dostarczali mu informacji z drugie strony pragnąc ich. Wydają nawet mnóstwo pieniędzy na to by dowiedzieć się o jakiś błahostkach. Zerknął jeszcze na stronę Dollars'ów, ale nic ciekawego na niej nie było.. Westchnął po czym rozejrzał się po pomieszczeniu. Shizuo siedział na fotelu i wpatrywał się w niego. 

Shizuo obserwował każdy najmniejszy ruch Izayi. Wolał nie spuszczać gówniarza z oka. Kto wie, co ten by wtedy zrobił... Blondyn stwierdził, że opieka nad dzieckiem jest ponad jego siły. Bahory są rozwrzeszczane, nieposłuchane, utrudniają życie i nic nie mogą zrobić same. Shizuo to irytowało, gdyż to oznaczało, że musi być w pobliżu Izayi... pięknie...

- Jestem aż tak bardzo interesujący, że musisz mnie lustrować wzrokiem? - spytał przechylając głowę. Shizuo był wkurzony. Wręcz wyprowadzony z równowagi odkąd Izaya stał się małym dzieckiem. To było na swój sposób ciekawe. Chociaż tak było nudno.. Heiwajimą był jedynie wkurzony.. Nie pokazywał żadnych innych emocji.

- No normalnie sam seks w ciele trzylatka. - prychnął ironicznie i zapalił kolejnego papierosa. Odkąd Izaya stał się małym gówniarzem, Shizuo palił znacznie więcej niż normalnie. Nienawidził być wyprowadzany z równowagi. Nienawidził małych dzieci. - Jak ja nienawidzę dzieci... - mruknął bardziej do siebie, niż do niego.

- Sam seks mówisz.. - mruknął po czym wyłączył internet i zaczął sprawdzać dysk. Znalazł jakąś muzykę i kilka folderów. Najbardziej jednak zainteresował go ten z nazwą "Liceum". Otworzył go i ujrzał zdjęcia. Masa zdjęć z liceum. Niektóre były z Shizuo i Shinrą, a na niektóre wkradł się nawet Izaya. Brunet zdziwił się, że Heiwajimą ma jeszcze te zdjęcia.

Zmrużył oczy i podszedł do Izayi. Zajrzał mu przez ramię. Ta pluskwa... grzebała mu na dysku! Warknął wściekle i zatrzasnął klapę laptopa. Był zły. Znowu.

Izaya odchylił głowę do tyłu i spojrzał na wkurzonego Shizuo. - Ne, Shizu - chan. - jęknął. - Daj mi pooglądać zdjęcia! Też na nich jestem! - krzyknął próbując otworzyć laptopa. Blondyn skutecznie mu to uniemożliwił. Laptop był jedyną formą rozrywki, która nie nudziła, a teraz? Teraz Heiwajimą chcę mu go odebrać.

- Mogłeś zapytać. - warknął. Był zdenerwowany. Nie lubił, jak ktokolwiek grzebie mu w rzeczach, a Izaya najwidoczniej to kochał. Zawsze mu wszystko zabierał... spojrzał na Izayę surowo.

- Skoro dałeś mi laptopa to nie powinieneś się czepiać. - fuknął krzyżując ręce na piersi. Orihara coraz bardziej zachowywał się jak dziecko, a tak.. Nie powinno być.

- Czepiam się, bo nie sądziłem, że będziesz mi grzebał na dysku. - warknął. Mierzył Izayę spojrzeniem. Brunet zachowywał się jak mały dzieciak. Którym nota bene był. To wkurzające...

- Are, are Shizu - chan, powinieneś mnie już znać. - powiedział po czym westchnął. - A teraz pokaż mi te zdjęcia. - mruknął patrząc na niego. Czuł, że choroba już chyba przechodzi. Miał nadzieję, że niedługo też wróci do normalnego stanu.

Shizuo westchnął ciężko i uległ Izayi. Otworzył laptopa i odnalazł folder ze zdjęciami. Dał Izayi się pobawić. Stanął za jego plecami i również wpatrywał się w zdjęcia. Dawno ich nie oglądał...

Uśmiechnął się zwycięsko gdy otrzymał to co chciał. Otworzył pierwsze zdjęcie, które przedstawiało Shinrę i Shizuo stojących na boisku szkolnym. Zaraz za nimi stał Kadota. Zdjęcie było normalne.. Izaya wziął następne, na którym Kishitani coś gada, Shizuo w okularach zapala papierosa, a Izaya stoi koło Shinry. Brunet próbował przypomnieć sobie tę sytuację, ale nie mógł.
- Kiedy to było?

Shizuo patrzył na kolejne zdjęcia, które Izaya przewijał. Przyjrzał się uważnie fotografii.
- To? W drugiej klasie liceum. Zdenerwowałem się na ciebie, pokłóciliśmy się o coś. Jak zwykle mnie prowokowałeś... - mruknął, drapiąc się po głowie.

- Nie pamiętam tego. - mruknął. - Pewnie nic wartego uwagi. - prychnął po czym przewinął. Na kolejnych paru był Shizuo z Kasuką, potem Kadota, Shinra, Shizuo i Izaya. Brunet jak zwykle coś kombinował. Tym razem próbował zdjąć mu okulary. Izaya zaśmiał się. Pamiętał to.

- Od zawsze miałeś nawyk zabierania mi okularów... - prychnął blondyn, patrząc uważnie na zdjęcie. Izaya od zawsze męczył Shizuo, denerwował go, prowokował. Od zawsze. Shizuo nigdy do końca się nie domyślił, dlaczego. Snuł tylko przypuszczenia.

- Taak. - mruknął po czym przewinął. Shizuo. Kasuką i Shizuo. Shinra. Całą klasa. Wycieczka klasowa. Izaya pamiętał doskonale wycieczkę w góry. Było zabawnie gdy Shizuo wylądował w śniegu gdy Izaya poluzował mu zapięcie przy nartach. - To też było zabawne. - zaśmiał się widząc fotkę, na której blondyn wstaję z białego puchu.

- To w ogóle nie było zabawne! - obruszył się Shizuo. Dla niego to w ogóle nie było zabawne! Wpadł w wielką zaspę, a to wszystko przez Izayę, który poluzował mu zapięcia. Śnieg miał potem wszędzie! To w ogóle nie było zabawne....

- Shinra też się śmiał. - mruknął złośliwie po czym dalej przewijał zdjęcia. Na następnych zjeżdżali że stoku, byli w ośrodku.. Nic ciekawego. Następne zdjęcia były już że szkoły. Najbardziej jednak zainteresowało go to, na którym Shizuo rozmawia z jakąś dziewczyną, która o dziwo nie uciekła tylko się uśmiechała.
- To musiał być chyba cud. - skomentował.

Shizuo spiął się cały, gdy zobaczył nadchodzące zdjęcia. To była dawna przygoda, ale tamta dziewczyna się go nie bała. Normalnie z nią rozmawiał, i w ogóle... Warknął coś wściekle.
- Przesadzasz. - wysyczał tylko.

- Nie przesadzam. - mruknął. - To cud jeśli w ogóle z Tobą gadała. - zaśmiał się po czym przewinął je. To go trochę zdziwiło. Było robione zza krzaków. Po lewej chował się on sam, a za krzakami stał tyłem do nich, Shizuo. Shinra za to stał koło Izayi i pokazywał na coś. Zdjęcie robił pewnie Kadota. Teraz brunet zauważył, że na tym zdjęciu trzyma jakąś karteczkę. Teraz sobie przypomniał. Wtedy nakleił Shizuo kartkę na plecy! Zaśmiał się na to wspomnienie.

Prychnął, gdy zobaczył kolejne zdjęcie. Doskonale pamiętał tamten moment, gdy poczuł klepnięcie w plecy. Nie wiedział, o co chodziło. Ale gdy dzieciaki w szkole patrzyły za nim dziwnym spojrzeniem... zorientował się, że coś jest nie tak. Gonili się potem przez całą szkołę. Był zdenerwowany. Jak zawsze, gdy Izaya coś odwalał...



4 komentarze:

  1. Jaram się <3
    Zajebisty rozdział. A teraz powiedźcie mi, jak wy to robicie że macie tyle pomysłów na to, co oni mogą robić gdy siedzą w domu? Ja pewnie zdechłabym, musząc opisywać jak ktoś jest chory i nie może nic takiego robić. Podziwiam was XD
    Te zdjęcia mnie rozwaliły. Jeszcze Shizuś gadał z jakąś laską. Podpisuję się pod stwierdzeniem Izayi, toż to cud xDD
    Ciekawa jestem, kiedy maluch wróci do normalności. Zdradźcie mi tą tajemnicę, bo umrę D:

    Weny życzę i czekam na kolejny rozdział ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To Aiko ma pomysły, przyznam szczerze :3 ja leżę i kwiczę w tym temacie @.@
      A kolejny rozdział... to już piąty... o żesz kurwa!

      Usuń
  2. Ejjj, ja wiem, że szkoła jest zuem i tak dalej, ale chyba od czasu do czasu można coś naskrobać... nee? ;_____;

    OdpowiedzUsuń
  3. Jedno z moich ulubionych opowiadań i nie mogę doczekać na kolejną część, a jak nie było tak nie ma. :<
    Rozumiem, że szkółka i w ogóle, ale można chociaż napisać, że jak na razie nie będzie opowiadań. ;-;

    OdpowiedzUsuń