Witaj!

Blog został zamknięty, a kolejne posty nie będą na nim umieszczane. Dziękujemy za komentarze!

środa, 23 października 2013

Nienawidzę dzieci - 10

Rozdział dziesiąty, rozdział dziesiąty... gdzie on do cholery.. a, tu jest! Czyli Ayami szukająca rozdziału. Stwierdziłam, że napiszę przedmowy na zaś, bo w tygodniu jestem zawalona nauką totalnie ;_; japoński muszę odrobić... oh my God. No. Dobra tam, kij, spisze się. Co w rozdziale? "Świat się kończy", cytując Izę Izę~! Więcej nic nie powiem ;3 Nasi nieogarnięci chłopcy myślą, dużo myślą... dużo, dużo... martwię się o komórki mózgowe mojego Shizusia ;_;

Dokładnie. Świat się kończy, a głowa Shizu - chana niedługo wybuchnie c: Siedzę na technikach foto i jakiś film oglądamy. Nie wiem co napisać, co
nie chcę niczego zdradzać ^^ więc życzę miłego czytania ; 3

Shizuo znalazł się w dusznej i zaparowanej łazience. Westchnął cicho i szybko znalazł się pod prysznicem. Gorąca woda uderzyła w jego plecy i sunęła w dół jego ciała. Shizuo odchylił głowę i cieszył się chwilą relaksu. Miał nadzieję, że Orihara nie robi nic głupiego. Miał dość rewelacji jak na jeden dzień.
Syknął, gdy woda dostała się do świeżej rany. No i tyle z gorącego prysznicu... ostrożnie się umył, uważając na ranne przedramię i wyszedł z kabiny. W łazience unosiły się obłoki pary. Wszędzie było duszno. Shizuo założył swoje spodnie od piżamy i z ulgą przyjął chłód przedpokoju jego mieszkanka.


Przekręcił się na bok. W pierwszej chwili chciał wstać i zgasić światło, ale odpuścił sobie. Jak Shizuo przyjdzie to zgasi. Westchnął rozglądając się po pokoju. Był zupełnie inny niż jego własny. Wydawał się być przytulniejszy. U niego było ciemno, pusto.. Nawet jeżeli był on i Namie to i tak była masa przestrzeni, która trzeba było zapełnić.

Shizuo zajrzał do salonu. Paliło się tam światło. Izaya leżał na kanapie i rozglądał się wokół. Blondyn nie mógł odgadnąć, o czym Orihara myśli. Shizuo niepewnie sięgnął ręką do włącznika. Przez chwilę zawahał się, czy powinien już wyłączyć światło? Zganił się w myślach. Jeśli Izaya będzie miał jakieś uwagi, to się zbuntuje, albo sam sobie wstanie. Nacisnął wyłącznik i przeszedł do swojej sypialni. Położył się na łóżku, wzdychając cicho. To wszystko było... dziwaczne i męczące... Spojrzał za okno. Księżyc nie był jeszcze w pełni...

Gdy zgasił światło Izaya skulił się. Czyli teraz codziennie będzie spał na kanapie.. Super. Podniósł się i wyjął z torby telefon po czym położył się na brzuchu i wpisał hasło. Pełno nowych wiadomości i nieodebranych połączeń. Wiadomości z poczty też się pojawiły.. Westchnął ciężko i zaczął wszystko odczytywać zapisując w głowie wszystkie informacje. Zleciała mu cała noc na to. Dopiero o piątej rano, gdy wstało słońce przysnął na chwilę, ale ostatecznie poszedł zrobić sobie kawę. Miał okropne worki pod oczami. Usiadł do stołu, obejmując kubek z gorącą kawą dłońmi. Zaraz pewnie Shizuo wstanie i będzie się szykował do pracy. Izaya zastanawiał się z kim wczoraj rozmawiał Shizuo. Z Shinrą raczej nie, bo mówił że nie będzie do niego dzwonił.. Może brat albo rodzice? Albo Tom z pracy.. A brunet? Nudził się, bo nie miał co robić, do kogo zadzwonić.. Oprócz klientów, którzy wymagali od niego zapoznanie w terenie. Westchnął ciężko podnosząc wzrok na okno. Słońce było już trochę nad horyzontem. Izaya upił łyk kawy, czekając na blondyna.

Shizuo nie mógł zasnąć. Przewracał się z boku na bok. Rzadko kiedy miewał problemy ze snem, więc dodatkowo go to irytowało. Nie wiedział, dlaczego tak ciężko jest mu zasnąć. Przez to wszystko, co się dziś działo? Nie miał pojęcia. Fakt faktem, sporo się wydarzyło, no ale bez przesady!
Co chwilę zapadał w drzemki. Nie zasnął na długo - jedną nogą wciąż był w rzeczywistym świecie. Wciąż widział nędzny obraz Izayi, cięcia na jego nadgarstku. Gdy zamykał oczy, prześladowała go twarz Orihary o niezdrowym kolorze. Dziwił się. Dlaczego... tak zapadło mu to w pamięć?
Rano wypadł z tego letargu. Czuł ból głowy i był koszmarnie niewyspany. Warknął coś do siebie pod nosem i wstał, żeby zacząć się szykować. Miał dość... chciał tylko spokojnie przespać noc. Czy to tak dużo?
Gdy zajrzał do szafy i u!zaczął szukać ciuchów, mimowolnie jego myśli znów powędrowały do Izayi. Ciekawiło go, co dziś zastanie, w momencie w którym wyjdzie z pokoju. Izaya będzie spał? Siedział w kuchni? A może znowu się potnie? Mimowolnie... Shizuo był ciekawy.

Oparł głowę o nadgarstek powoli przysypiając. Wypił całą kawę, ale tą jak zwykle nie pomogła wystarczająco. Ciekaw był tego jak Shizuo zareaguje. Jaki będzie dzisiaj? Wkurzony? A może stanie się cud i będzie spokojny? Izaya zaśmiał się pod nosem, kładąc się na stole. Zamknął oczy wyobrażając sobie miłego Shizuo, ale nie wychodziło mu. To było takie dziwaczne.. Chociaż ostatnio, kiedy Izaya był w ciele 3 latka a potem 7 latka to Shizuo jakoś powstrzymywał się przed agresją. Westchnął. Szkoda że tylko wtedy.

Shizuo usłyszał chichot z kuchni. Czyli nie ma się co przejmować. Stary, dobry Izaya. Blondyn westchnął. Ubrał się, ogarnął i wyszedł z pokoju. Zawitał w kuchni. Skinął głową w kierunku Izayi i przetarł twarz. Był zaspany. Potrzebował kawy. Już. Teraz. Natychmiast.
Zaparzył więc sobie kawy. Zignorował brak śniadania. Usiadł przy stole z kubkiem. Nie wiedział, czy powinien... coś powiedzieć? Niby przywykł do milczenia o poranku, jednak... zwykle był sam. A kiedy już widział się z Izayą... zawsze krzyczał. Nie panowało między nimi milczenie. A teraz? Wszystko się zmieniło.

Usłyszał jak Shizuo wchodzi do kuchni i ani drgnął. Gdy ten usiadł, brunet westchnął i podniósł się, opierając o krzesło.
- Dobry. - mruknął przecierając skronie. Pewnie wyglądał okropnie. Spojrzał na swój pusty kubek po czym westchnął. Przeczesał swoje włosy spoglądając na Shizuo.
- Nie wyspany? - uśmiechnął się asymetrycznie. Ciekawe co robił całą noc.

Shizuo mruknął coś niezrozumiale w odpowiedzi. Zapewne chodziło mu o coś w rodzaju przywitania. Ale sam Shizuo nie wiedział, co chce powiedzieć.
- Trochę... - mruknął, pociągając łyka kawy z kubka. Zerknął na Izayę. - Wcale nie wyglądasz lepiej - dodał, wskazując głową na ciemne cienie pod oczami chłopaka. Ciekawe, co informator robił w nocy... pewnie dorwał się do swoich rzeczy, w tym do telefonu... Zapewne zarwał całą noc. No cóż... blondyna to w sumie nie powinno interesować. Więc czemu interesuje?

Zaśmiał się lekko podnosząc, by odstawić kubek i wstawić wodę na herbatę.
- W przeciwieństwie do Ciebie, pracowałem. - oznajmił opierając się o blat. Założył ręce na piersi i spojrzał na niego. - A Ty co ciekawego robiłeś, że zerwałeś całą nockę? - zapytał z drwiącym uśmieszkiem. Może jakaś myśl go zjadała? Ale jaka? Opieką nad Izayą? Jego cięcie się? A może coś innego? Orihara patrzył na niego niemal przeszywając go wzrokiem. W sumie też mógłby się przebrać, bo nadal był w swojej piżamce.. I w dodatku na boso.

Shizuo spojrzał nieprzychylnie na Izayę. Czy on coś sugerował?
- Zwyczajnie spać nie mogłem, ot co... - mruknął. Po co odpowiedział na to pytanie? Gdyby wszystko było po staremu, Shizuo prychnąłby zapewne, że nie musi tłumaczyć się Izayi. A teraz zwyczajnie mu odpowiedział.
Uwadze Shizuo nie uszło, że Orihara zdawał się mieć lepszy humor. Choć... może to kolejne złudzenie? Nie wiedział.
Dopił swoją kawę i zostawił kubek na stole. Nie zjadł śniadania. Odnalazł swój telefon i wziął nową paczkę papierosów. Przetarł oczy. Czas wychodzić...

Pokręcił głową. No tak, spać nie mógł.. Izaya wyłączył wodę po czym zrobił sobie herbatę. Dzisiaj chyba wyjdzie na miasto. Albo poobserwuje wszystkich z góry choć to może nie być zbyt dobry pomysł że względu na to co może się stać. Spojrzał na Shizuo.
- Gdzie masz klucze do domu? - zapytał. W sumie mogły być wszędzie więc gdyby zaczął je szukać to by ich nie znalazł.

Shizuo zapalił jednego papierosa jeszcze w domu. Zawiązał sobie muszkę i wziął okulary. Założył buty.
- Szafka w przedpokoju, górna szuflada. A niech tylko nie będzie cię w domu, jak wrócę... - zagroził i zaciągnął się dymem. Wyszedł z domu. I znowu do pracy... Shizuo miał ochotę pospać... Zdecydowanie... Dłużej i nieprzerwanie...​ A nie to, co dzisiaj. To nawet nie był sen.
Podrapał się po głowie i wsadził ręce w kieszenie. Czy on właśnie zaufał Izayi, skoro zostawił mu te klucze? Nie... zaufał mu już wcześniej, zostawiając go samego w mieszkaniu. Dziwna myśl...

Zdziwił się gdy Shizuo mimo wszystko powiedział mu o kluczu. Bo w końcu to oznaczało, że mu zaufał, nie? To nie było dobre.. Gdy tylko blondyn wyszedł z mieszkania, Izaya przebrał się i wypił herbatę. W szafce o której mówił Shizuo faktycznie znajdował się klucz. Już po chwili brunet opuszczał blok by skierować się w stronę Rosyjskiego Sushi. Musiał coś zjeść, bo zwykłe kanapki mu się przejadły. W jednej chwili jego humor kompletnie wyparował. Nie potrafił się uśmiechnąć ani zaśmiać na widok ludzi.
- Izaya! Smutny? Zjed sushi, sushi dobre. - słychać było Rosjanina. Brunet zadarł głowę by na niego spojrzeć. Z tego punktu widzenia wyglądał na naprawdę olbrzymiego.
- Yo, Simon. - mruknął kiwając głową. Wszedł do środka i już po chwili zamówił ootoro.

Blondyn westchnął ciężko i przemierzał dalej ulice miasta. Niespiesznie zmierzał do pracy. Nie chciało mu się iść, w dodatku... nie miał po prostu humoru. O ile w ogóle kiedykolwiek miał. Ciekawiło go, co też Izaya może robić cały dzień w mieszkaniu? Z drugiej strony, skoro pytał o klucze to postanowił w końcu gdzieś wyjść. Shizuo nie wiedział, czy to aby na pewno dobre rozwiązanie. Ludzie rozpoznają, że inaczej wygląda. No ale cóż, Izaya sam wybrał. A Shizuo po całym dniu w pracy nie będzie bawił się w superbohatera. Ba, on się w ogóle nie będzie bawił w superbohatera. Nie ma szansy.
Blondyna zdziwiła głupota jego własnych myśli. Pokręcił głową do samego siebie i kopnął jakąś budkę telefoniczną, w której powstało wgniecenie. No i czego ci ludzie się tak gapią...?

- Izaya, chodzą różne plotki po mieście. - oznajmił Kadota, którego spotkał idąc w kierunku zachodniego Ikebukuro. - I widzę, że były prawdziwe. - westchnął patrząc na niego. Izaya westchnął.
- Jak widać. - mruknął wkładając dłonie do kieszeni. Nie miał ochoty z nim gadać, bo swój humor gdzieś zgubił
- Jak tk się stało, że nagle wróciłeś do bycia 15latkiem? - zapytał opierając się o samochód. I co? Miał mu powiedzieć, tak? Wywrócił oczami.
- Czy nie za dużo pytasz? - mruknął rozglądając się. Po co miał mu tłumaczyć co i dlaczego się stało skoro i tak nic z t nie zrobi? - To wina Shizu - chana. - oznajmił krótko. Przynajmniej teraz wszystko może na niego zwalić.
- Shizuo? - zapytał zdziwiony. Izaya kiwnął głową i odszedł. Dwie godziny potem był już na miejscu - w swoim mieszkaniu. Wyjął klucze z kwiata i wszedł do środka. Było wyjątkowo chłodno. Rozejrzał się gdy usłyszał jak spada książka. Wszedł na środek i spojrzał na piętro. Namie układała książki. Izaya zignorował ją i usiadł przy biurku, włączając komputer.
- Oh, wróciłeś? - zapytała przyglądając mu się. - Jakiś inny jesteś. - mruknęła. Brunet tylko westchnął wpisując hasło.
- Nie ciesz się tak. Jestem tu okazyjnie. - oznajmił. Zły humor trzymały się go tak jak podkrążone oczy. Skupił się na pracy, którą zamierzał skończyć. Jak dobrze pójdzie to złapie Shizuo po pracy w parku i razem wrócą. Tak będzie lepiej. Izaya zatrzymał palce przed klawiszami wpatrując się w nie. Czy on właśnie pomyślał o powrocie z Heiwajimą do domu? Skarcił się w myślach za to. Nie może się przyzwyczaić i mu zaufać.

Shizuo prychnął pod nosem i ruszył dalej. Irytował się coraz bardziej, bo jego myśli robiły, co chciały. Postanowił je zignorować. Przychodziło mu to jednak z trudem. Westchnął ze zrezygnowaniem. Izaya. Izaya. Izaya.
Spieprzaj!
Z drugiej strony... Tyle się działo, że Shizuo miał chyba prawo trochę to przemyśleć? Najbardziej szokującą zmianą było to, że Shizuo i Izaya - dwa tak nienawidzące się nawzajem osobniki - musiały przynajmniej w niewielkim stopniu się dogadać, aby nie roznieść mieszkania.
Dotarł na miejsce spotkania. Wdał się w luźną pogawędkę z Tomem. Ten zdziwił się, że Shizuo jest dziś taki rozmowny, jednak nie komentował za bardzo. Domyślał się, że musi to mieć jakiś związek z plotkami, które chodzą po mieście. Jednak, jak to on - nie naciskał. A plotki były różne. Od takich, że Shizuo ma syna, przez te, że Izaya wygląda jak w wieku 15 lat, po zupełnie abstrakcyjne i nieprawdopodobne​ - że tę dwójkę coś łączy. Oczywiście, była to teoria wyssana z pałaca, bo nawet jeśli Shizuo bardzo chciałby być ojcem Izayi - była między nimi zbyt mała różnica wiekowa, żeby było to możliwe.

Izaya podparł brodę o nadgarstek czytając ostatniego e - maila. Chwilę potem wyłączył komputer i odetchnął. Nareszcie skończył. Słońce już zachodziło. Wstał i podchodząc do okna zamieszczonego na całej ścianie, spojrzał w dół. Skrzywił się widząc tam ludzi. Kiedyś zareagowałby chorym uśmiechem na twarzy i błyskiem w oku, ale teraz..
- Pieprzeni egoiści. - mruknął z odrazą po czym odwrócił się. Namie już wyszła więc tylko on musi jeszcze się zebrać. Przebiegł wzrokiem po pokoju po czym wszedł do sypialni wyciągając z szafy swój płaszczyk z futerkiem. Kilka minut potem opuścił mieszkanie, a następnie Shinjuku. Wyjął z kieszeni spodni telefon i spojrzał na godzinę. Shizuo już powinien skończyć. Wsadził dłonie do kieszeni płaszcza i zatrzymał się w parku, przez który Shizuo wraca do domu i spojrzał na jezioro nieopodal niego. Słońce odbijało się w tafli. Izaya stanął przodem do niego. Gdzieś tam płynęła samotna kaczka. On też był samotny? Rodzina go opuściła, przyjaciel nie ma zbyt wiele czasu.. A największy wróg przyzwyczaił się do mieszkania z nim.
Zaśmiał się gardłowo. Myślał, że gdy przyjął formę 3latka to był w najgorszej z możliwych pozycji, ale teraz.. Jest jeszcze gorzej. Gdyby zniknął..? To czy ktoś by zauważył? Może byłoby spokojniej i ciszej w mieście. Shizuo nie rozrabiałby w mieście, gangi możliwe, że też by usunęły się w cień.. Jego obecność stwarzała tyle problemów.
Kaczka odleciała. Nie było nikogo. I choć teraz wie, że ona tam była to jutro zapomni. Bo ludzie zapominają. Rozejrzał się gdy ujrzał idącego w jego stronę Heiwajime. Brunet naciągnął kaptur na głowę nadal wpatrując się w jezioro. Czyli powrót do domu?

Shizuo chodził od mieszkania do mieszkania. Dłużnicy z dzisiejszego dnia byli raczej spokojni i niekonfliktowi, więc blondyn nie miał za bardzo co robić. Stał, obserwował, robił groźną minę, która zazwyczaj powstrzymywała zadłużonych od nieprzychylnych komentarzy. Dziś tyle wystarczyło. To w sumie dobrze, bo przedramię trochę dokuczało blondynowi, choć ten nie chciał się do tego przyznać. Nawet sam przed sobą.
Pożegnał się z Tomem. Zapalił kolejnego papierosa. Cholera, chyba kończyły mu się zapasy... Wsadził jedną rękę w kieszeń, a drugą poprawił swoje okulary. Wracał do domu, obserwując miasto. Jakie to było dziwne... iść sobie tak spokojnie, bo ma się niemal stu procentową pewność, że nikt cię nie zaatakuje. Zawsze odrobinka niepewności pozostawała. Shizuo przezornie, już z odruchu rozglądał się wokół siebie.
Wszedł do parku. Niespiesznym krokiem wędrował przez alejkę. Ciekawe, gdzie jest Izaya? Już w domu, czy jeszcze gdzieś łazi? Shizuo kazał mu być w domu... jednak Orihara nie słucha nikogo. Shizuo zdawał sobie sprawę, że brunet mógł mieć gdzieś jego słowa i właśnie szlajać się... gdzieś.
Blondyn parsknął śmiechem, gdy zobaczył znajomą kurtkę z futerkiem. No tak. Izaya musiał zrobić na przekór i nie siedzieć w domu, jak polecił Shizuo. Heiwajima podszedł do Orihary i lekko klepnął go w ramię.

Spojrzał na Shizuo nieco nierozumiejących spojrzeniem.
- Ne, Shizu - chan? Tym razem bez papierosów? - zapytał odwracając się do niego przodem. To było niebywałe. Uspokoił się? Albo chociaż rzucił palenie? Spojrzał jeszcze raz na jezioro po czym westchnął i zaczął iść w kierunku domu. - Chodź Shizu - chan, zamówimy sushi jeszcze. - oznajmił naciągając kaptur. Chłodno było. Miał wziąć sushi po drodze, ale zapomniał. Na szczęście ludzi było coraz mniej. Izaya patrzył przed siebie nieco zmęczonym wzrokiem. Jutro też będzie musiał iść do pracy. Do tego Namie umówiła go na dwa spotkania.. Skrzywił się na tę myśl. Jakoś.. Nie miał ochoty spotykać się z tymi ludźmi. Nawet jeśli mieliby mu zapłacić krocie. Rozumiał, że nazwisko Orihara zobowiązuje do tego by wykonywać swoją pracę równie sprytnie co korzystnie, ale teraz nie chciał.. Nie czuł żadnej potrzeby wtrącania się w czyjeś życie. Spojrzał z ukosa na Shizuo. Chociaż do jego się wtrącił. Ale to bardziej nauczka za to co zrobił.

- Cicho bądź, skończyły się - warknął w odpowiedzi. Zanim tu dotarł wypalił ostatniego. W domu miał jeszcze trochę paczek, ale... przydałoby się już to uzupełnić. Skinął głową na propozycję Izayi. Propozycję? Rozkaz w sumie... Wsadził obie ręce w kieszenie i ruszył obok Izayi. Przywykł już do jego obecności, do tego, że idą ramię w ramię. Jak widać, ludzie w mieście jeszcze nie - kilka osób uciekło na ich widok. Shizuo wzruszył tylko ramionami. Zerknął na Izayę, jednak szybko odwrócił wzrok. Patrzył przed siebie przez ciemne szkła okularów. Skoro Izaya miał swoją ukochaną kurtkę, zapewne był dziś w domu. Postanowił wrócić do pracy, czy jak? Shizuo się nie wtrącał. Może i chwilowo mieszkali razem, jednak... wciąż mają osobne życia.

Blondyn zamyślił się. Chwilowo mieszkają razem? Czy aby na pewno? Już sam nie wiedział, jak to w końcu jest. Chwilowo, na dłuższy czas... po prostu mieszkają razem. Zastanawiająca sprawa...

- Uh, zakładałem, że rzuciłeś nałóg. - zaśmiał się lekko. No tak, skończyły się. Czyli będzie musiał kupić nowe. Już niedługo potem weszli do Russian Sushi. Ku zdziwieniu Simona, nie walczyli.
- Izaya - kun i Shizuo - kun zgoda? - zapytał patrząc na nich. Izaya nic nie powiedział, jedynie wszedł do środka. Był głodny po całym dniu pracy. Do tego Namie mu się dziwnie przyglądała i wyszła bez słowa. Przestraszyła się? A może myślała, że to koszmar? Więcej dni spędzonych z Izayą z powodu tego, że zmalał do 15 lat. Orihara uśmiechnął się do siebie. Okropny koszmar. Złożył zamówienie na wynos po czym usiadł przy barku, czekając na nie. Ciekaw był tego co zrobi Shizuo jak Orihara położy się w sypialni. Wykopie go? Czy raczej machnie dłonią i pójdzie do salonu na kanapę? No chyba, że będzie miał to wszystko gdzieś i położy się koło niego. To trochę zbyt ufne zachowanie, a Shizuo.. Hn. Niby mu ufa, bo zostawił go samego w mieszkaniu, w dodatku z kluczami. To na pewno nie było przyzwyczajenie.​

Shizuo nie odpowiedział. Zamiast tego tylko strzelił palcami i poszedł za Izayą. Usiadł obok na stołku barowym. Przetarł twarz. Był niewyspany i zmęczony po pracy. Ale był też głodny... Więc wołał poczekać. Irytowało go to, że nie miał papierosów. Nie miał co robić z rękami! Prychnął pod nosem i poprawił okulary. Zerknął na Izayę. Brunet uśmiechał się. Pewnie znowu o czymś głupim myśli. Chyba wracał do siebie i swoich podłych pomysłów. Pewnie też i do pracy... Znając Izayę, myślał o swoich ukochanych ludziach. Chociaż...? Może właśnie coś się w Izayi zmieniło? Skoro wszystko się zmieniło, to czemu Izaya miałby się nie zmienić? Wszystko jest możliwe.
Shizuo westchnął. Dotarł do niego zapach ryby. Rosyjskie sushi zalewały promienie zachodzącego słońca.

Spojrzał na Shizuo po czym westchnął odchylając się nieco do tyłu.
- Co Shizuś? Nie ma fajek to jesteś jeszcze bardziej nerwowy? - zapytał. Humor mu się trochę polepszył. Shizuo wyglądał na wkurzonego, ale sam brunet nie wiedział dlaczego. Blondyna wszystko denerwowało, więc nigdy nie było konkretnego powodu. - Ne, Shizu - chan? Czemu się tak wkurzyłeś o to? - spytał pokazując mu nadgarstek. Nie rozumiał tego. W końcu czy on nie powinien tego chcieć?

Shizuo syknął coś nerwowo pod nosem. Był trochę wkurzony,to fakt... no ale bez przesady! Nie aż tak! 
...
No dobra, był nerwowy.
- Dlaczego? - powtórzył, zerkając na nadgarstek Izayi. Nie wiedząc czemu, poczuł niepokój. Westchnął i odwrócił wzrok. - Mówiłem ci już... Nie wydajesz się być na tyle słaby, żeby robić takie głupoty - dodał go chwili, nie patrząc na bruneta. Jakby nie chciał widzieć reakcji Izayi? Może. Poprawił sobie okulary i westchnął cicho, zaciskając dłonie.

Zaśmiał się gdy usłyszał odpowiedź.
- Czyli według Ciebie jesteś silny psychicznie, tak? - zapytał. Po chwili dostali swoje sushi. - Gdy człowiek ma wahania nastrojowe to nie myśli logicznie. - oznajmił zabierając się za swoje sushi. Trochę się dziwił, że mu to mówi.

- Każdy ma swoje słabości, ale ogólnie rzecz biorąc to tak, czemu nie? - odparł na to, zerkając na Izayę. Czuł, że mówi prawdę. Niewiele rzeczy było w stanie go złamać. Więc...
- Może masz rację. - Wzruszył ramionami. Shizuo nie pamiętał w sumie, jak to było. Odkąd poznał Izayę, przestał myśleć logicznie. A wcześniej też rzadko kiedy myślał logicznie... Pozwolił całkowicie, żeby intuicja i instynkt przejęły nad nim kontrolę. To dobrze, czy źle? Nie wiedział.

- Świat się kończy, wiesz? - zapytał patrząc na niego. - Przyznajesz mi rację, nie atakujesz, niby normalnie gadamy, mieszkamy razem, a wiesz co jest najgorsze? - zapytał robiąc przerwę. Najgorsze było to, że Izaya był jakby ofiarą czegoś, a Shizuo musiał się nim opiekować. Ofiarą magicznego czegoś, które spowodowało jego zmianę w dziecko. Westchnął. - Wszystko wydaje się być najgorsze. - mruknął choć tak naprawdę przyzwyczaił się do tego. Nawet jeśli setki razy ganiali się, grozili sobie itp to było jakoś znośnie.

2 komentarze:

  1. Oj no, no, no, no, myślałam, że jest dalej, a tu BUM! koniec xD Btw. Taki 15nato letni Izaya i 20 paro letni Shizuo, to całkiem niezłe połączenie :D Wpadłam na to dopiero teraz D: Szkoła wykańcza, a jestem teraz niczym Izaya rankiem (czyt. Niewyspana). Oprócz tego, ze rozdział był zajebiście boski~... To nie wiem, co jeszcze napisać ; ~ ; O~! A może to: Taki 'nowy' Izaya, podoba mi się bardziej, niż ten ' stary' Izaya xD Więc... to chyba wszystko ^U^
    Odmeldowuję się~!

    Pozdrawiam i weny życzę,
    Kimi~

    P.S. A teraz idę pisać one-shot na Halloween C:

    OdpowiedzUsuń
  2. Eheh, tak. Widzę, że ich gejowska miłość kwitnie, Izaya chce spać w jednym łóżku z Shizuo *-*
    Moje czujne oko yaoistki tego nie pominęło. Pewnie obudzą się razem przytuleni do siebie.
    Nadzy.
    W spermie.
    Tak, wiem, już się zamykam D:
    Mi nie wydaje się dziwne, że zaczynają się do siebie przyzwyczajać. Po prostu są zbyt dobraną parką, żeby tego nie zrobić.
    Więc wystarczy czekać aż będą miłości, wtedy dopiero będę spamowała zboczeństwamii~ C:
    Weny, oby było więcej takich zajebistych rozdziałów ♥

    OdpowiedzUsuń