Witaj!

Blog został zamknięty, a kolejne posty nie będą na nim umieszczane. Dziękujemy za komentarze!

piątek, 26 lipca 2013

Nienawidzę dzieci - 1

A oto Ayami i Aiko wracają do was z kolejnym opowiadaniem ~! Oczywiście Shizaya :D Tak jakoś wpadłyśmy na taki pomysł i bum! Mamy opowiadanie ;3 Była prawdziwa burza mózgów - jak to zacząć? Ale w końcu Ayami zaczęła pisać pierwsze słowa i samo wyszło ^^

Wróciłam z kolonii~! Tylko wróciłam chora ._. No bo zwykle ja zaczynam, zauważ ._. ale najlepsze było wymyślanie tytułu XD tłumaczyłam z angielskiego na polski ciekawostki o Shizuo i tam było o ulubionym powiedzeniu Shizuo (wszyscy doskonale wiemy, jak ono brzmi). Przerobiłyśmy trochę i przez to domyśliliście się też zapewne fabuły, ale... aghr, nie przynudzam! 




Shizuo wracał po pracy do domu. Był już późny wieczór. Światła nocnych klubów, neonów, kolorowych ekranów zalewały ulicę.  Blondyn zapalił papierosa, odchylając głowę w bok i wsadził ręce do kieszeni. Kierował się swoim typowym, nieco chwiejnym krokiem w stronę mieszkania. Dzisiejszy dzień nie był trudny, właściwie to trochę się wynudził. Nie był w ogóle zmęczony.
Wiedział, że nie przejdzie do domu spokojnie. Wiedział, że Izaya gdzieś się czai i będzie czyhał na Shizuo. Blondyn przekrzywił głowę na lewo i prawo, masując sobie kark. Coś mu strzeliło w kościach. Zaciągnął się papierosem i obserwował centrum Ikebukuro przez okulary. Przynajmniej broniły go przed blaskiem świateł.

Izaya odetchnął głęboko patrząc na miasto z budynku. Jego cudowni ludzie tak jak zawsze robili to co mieli. Nie było żadnych sytuacji, których informator Orihara Izaya by nie przewidział. Przyglądał się z zachwytem jak wszyscy się gdzieś spieszą. Ludzie wyglądali niczym mrówki w mrowisku. Wystarczyło włożył patyk w sam środek by zasiać panikę i wzbudzić strach. Nagle brunet dostrzegł coś co spowodowało u niego szerszy, złośliwy uśmiech. Zbiegł szybko po schodach ewakuacyjnych i niczym kot, szedł cicho, kilka kroków za postrachem miasta - Bestią Ikebukuro, Heiwajimą Shizuo. Zawsze uwielbiał go doprowadzać do szału. Tym razem postanowił zrobić to trochę inaczej.

Shizuo chyba usłyszał jakiś ruch za sobą, ale w gruncie rzeczy to zignorował. Odchylił trochę głowę do tyłu. Przez światło neonów nie widać było gwiazd. Shizuo szedł dalej. Ulice jak zwykle były żywe. To miasto nie spało nigdy. Zawsze tętniło życiem. Zawsze pełne było dzieciaków, młodzieży, gangów, przekrętów... tam jechała karetka na sygnale. Gdzieś padły policyjne strzały. Tak było zawsze.
Shizuo zdziwił się, że na jego horyzoncie nie pojawiał się Izaya. Coś mu wypadło? Odpuścił sobie? To wydało się Shizuo dziwne. Czyli... albo najgorsze przed nim, albo Izaya naprawdę nie mógł... wzruszył do siebie ramionami. Niewiele go to obchodziło.

Obserwował jak Shizuo spokojnie idzie sobie do domu. To było zabawne, ale powstrzymywał się od śmiechu. Szedł jeszcze kawałek za nim aż w końcu wpadł na pewien pomysł. Podszedł do niego bliżej i pociągnął go za lewy rękaw. Kiedy Shizuo obracał się w lewo by zobaczyć kto to, Izaya pojawił się przed nim, ściągając mu okulary z nosa.
- Ne, Shizu - chan. Jesteś nieostrożny. - zaśmiał się zakładając nowy nabytek na nos.

Poczuł szarpnięcie za lewy rękaw, więc odwrócił się w tamtą stronę, aby zobaczyć, kto śmie go zaczepiać. Kto jest taki odważny. Westchnął zrezygnowany, gdy zobaczył Izayę. Zajebał mu okulary. Medna jedna...
Warknął coś wściekle, mrużąc oczy. Wyciągnął rękę w kierunku Orihary.
- Oddawaj. - rzucił wściekle. Nienawidził, gdy Izaya go prowokował. Chociażby samą swoją obecnością. Shizuo zacisnął rękę na stojącym nieopodal znaku drogowym. Czyżby to był czas na przeorganizowanie ruchu drogowego...?

- Nie - e. - odparł śpiewnie, kręcąc głową. - Shizu - chan~! Władze nie mają aż tyle funduszy aby znowu dokupywać znaki drogowe~! - zaśmiał się. Uwielbiam prowokować Shizuo do gniewu, do tego aby okazał jakieś inne emocje. Te, które w nim wybuchały, powodowały, że całe Ikebukuro leżało niemal w gruzach.. To było to co Izaya uwielbiał najbardziej.

Shizuo nie interesowało, czy władze mają fundusze, czy nie. Wyrwał znak i rzucił nim w Izayę, który wcześniej odsunął się kilka kroków. Uniknął znaku, co zdenerwowało blondyna.
- II-ZAAAAA-YAAAAA - wrzasnął na niemal całą dzielnicę, wyrywając kolejny znak i biegnąc za brunetem. Miał spojrzenie szaleńca. Zdenerwowanego szaleńca. Do takiego stanu uwielbiał doprowadzać go uciekający Izaya.

Śmiał się uciekając po Ikebukuro i drażniąc tym blondyna. Słyszał jak wykrzykuje jego imię co tylko go usatysfakcjonowało. Po kilku minutach skręcił w małą alejkę i zatrzymał się. Oparł się o ścianę i czekał aż Shizuo dogoni go. Dziś ma zamiar go bardziej po wkurzać.

Shizuo gonił roześmianego Izayę. Dobry humor informatora tylko go drażnił. W końcu brunet skręcił w jakąś uliczkę. Rozpędzony Shizuo z początku ją minął, jednak zaraz zawrócił. Po chwili stał twarzą w twarz z rozradowanym Izayą.
- Oddaj. - warknął.

- Bo co? - prychnął, chciał się prześlizgnąć pod jego ramieniem, ale nie udało mu się. Shizuo złapał go za poły ubrania, przyciskając do ściany. - Shizu - chan, niszczysz zabawę. - mruknął udając obrażonego. Blondyn zabrał od niego okulary i nagle stało się coś dziwnego. Pojawiła się mgła i po chwili Izaya zmniejszył sie do rozmiarów 3 latka. Teraz Heiwajima trzymał w ręce zbyt dużą bluzę,m a w niej małego Oriharę. - C..Co jest!? - krzyknął brunet.

Gdy Shizuo zabrał swoją własność, stało się coś dziwnego. Po chwili trzymał bluzę, a w niej zawiniętego, małego dzieciaka. Shizuo nienawidził dzieci. A Izaya skurczył się do rozmiarów trzylatka. Shizuo zaczął go chyba jeszcze bardziej nienawidzić.
- Co to ma cholera jasna być?! Czegoś się nałykał, żeby mnie wkurzyć jeszcze bardziej?! - krzyczał. Patrzył w duże, czerwone oczy. Takie dziecięce... prychnął. Nienawidził dzieci. - Niewiem, co to ma być, ale radzę ci to odkręcić.

- Skąd mam wiedzieć? - spytał nieco nerwowo. - Niczego nie brałem! - rzucił na swoje usprawiedliwienie. Próbował wyciągnąć ręce ze zbyt dużej bluzy, ale nie mógł. Poczuł się dziwnie, strasznie dziwnie. - Shizu - chan! To przez Ciebie! - krzyknął, a jego głos.. był jakiś.. niższy? Dziecięcy. Spojrzał na blondyna, który wydawał sie jeszcze bardziej wkurzony i.. zagubiony? Też nie wiedział ajk to się stało. - Trzeba iść do Shinry. - skwitował patrząc na niego.

- Czemu przeze mnie?! - wrzasnął Shizuo. Oo nie. Co to, to nie. Izaya nie będzie go obwiniał. To stało się tak nagle...!
- Trzeba... - i co? Ma wziąć Izayę na ręce! Phie!
...
Ale... jak brunet będzie iść w tych za dużych ciuchach? Blondyn pokręcił głową ze zdenerwowania i przygarnął do siebie Izayę. Oczywiście Izaya dalej był sobą. Wyrwał się z uścisku Shizuo i wdrapał się po jego ubraniu na plecy. Już po chwili siedział na ramionach Shizuo, oplatając go nogami wokół szyi. Shizuo warknął coś pod nosem. Był wybitnie wkurwiony.

- Do Shinry! - krzyknął wskazując łapką gdzieś przed siebie. Nie wiedział jak to się stało, że zmalał, ale wolał to odkręcić. Bo jak niby on ma pracować w tym stanie? Ktoś mógłby go rozdeptać, a  i uciekanie nie byłoby takie łatwe, ale z drugiej strony... Teraz Shizuo nie może go uderzyć! Bo dzieci nie wolni bić. Izaya uśmiechnął się na swój sposób po czym chwycił dłońmi, kosmyki włosów blondyna. - Shizu - chaan, jestem słodki, co nie? - zapytał opierając czoło na jego głowie.

Shizuo był wściekły. Nie dość, że Izaya na co dzień go denerwował, to teraz jeszcze jest dzieckiem. A Shizuo nienawidził dzieci. Były małe, rozwrzeszczane, nieostrożne... denerwowały. A Izaya potrafił zirytować blondyna i bez tego. Dlatego Heiwajima był taki zdenerwowany.
Syknął, gdy poczuł lekkie szarpnięcie za włosy. Zerknął kątem oka na Izayę. Wyglądał... po prostu jak dziecko. Duże oczy, małe rączki, krótkie nóżki...
- Jesteś najbrzydszym trzylatkiem, jakiego widziałem. - warknął.

- Chyba nie widziałeś dzieci, Shizu - chan. - westchnął. - A Ty jesteś największą bestią jaką w życiu widziałem! - zaśmiał się. - A dużo zwierząt widziałem, Shizu- chan. - dodał złośliwie.  Po chwili oboje dotarli - w jednym kawałku - do mieszkania Shinry. Shizuo zapukał przez co zrobiły się małe wgniecenia w drzwiach. Izaya parsknął śmiechem trzymając się za włosy Shizuo.

Shizuo prychnął tylko. Wiedział, że jest bestią. Przezwisko przylgnęło do niego. Już się z tym pogodził. Był jednak wkurzony, gdy ktokolwiek mu o tym przypominał. A już zwłaszcza Izaya, największa szuja w mieście. Obecnie słaby dzieciaczek. Blondyn wyładował złość na drzwiach od mieszkania Shinry. Po chwili otworzył okularnik. Widząc tę dwójkę, oczy wyszły mu na wierzch.
- Co...?! - zawołał, przykładając dłoń do ust. Celty, zwabiona krzykiem, stanęła zaraz za Kishitanim.

- Ohayo~! - krzyknął radośnie, machając ręką. - Shinra, odkręcisz to, prawda? - spytał. Shizuo wszedł z nim do środka po czym zdjął go i posadził na kanapie.
- Znaczy.. - Kishitani podrapał się po głowie i przyglądając się małemu Izayi. - Jak to się w ogóle stało? - spytał poprawiając okulary. Klęknął przed brunetem.
- Goniliśmy się, ne? No i w końcu Shizuo mnie złapał. - chwycił się za kołnierzyk. - I zabrał okulary, a potem BOM! - rozłożył ramiona siadając. Shinra spojrzał na Shizuo.
- Nie mam pojęcia jak to zrobiliście. - westchnął.

Shizuo warczał wściekle, przysłuchując się tłumaczeniom Izayi. Był zdenerwowany na całą tę sytuację. Chorą sytuację.
Blondyn rzucił Izayi swoje okulary. Chciał wykluczyć dziwną opcję, jaka zapewne nasunęła się Shinrze. Spojrzał znacząco na Izayę. Brunet pochwycił w swoje niewielkie rączki okulary i je założył. Chociaż założył to złe słowo. Po prostu przysunął je sobie do oczu, nieudolnie próbując zrobić coś więcej. Shizuo prychnął. Nienawidził dzieci...
- Kiedy my NIC nie zrobiliśmy. - syknął wściekle Shizuo. - Musisz to odkręcić. Nienawidzę dzieci... - dodał zły, zapalając kolejnego już papierosa. Musiał odreagować. Koniecznie.

- Miałem wtedy okulary na nosie. - przyznał w zamyśleniu.- Ale jak widać to nie działa. - westchnął.
- No niestety. - Shinra usiadł koło Orihary i wziął go na ręce, przyglądając mu się z bliska. W za dużym płaszczu wyglądał dosyć.. uroczo. - Mały Izaya to wciąż nasz Izaya. - stwierdził.
- Tak, Shinra. To już wiemy. - mruknął kąśliwie brunet bujając się na jego rękach. - To nawet całkiem zabawne. - zaśmiał się.  Celty podeszła do nich i wzięła go na ręce gdy nagle brunetowi zaburczało w brzuchu.
- Jesteś głodny? - spytał nieco zdziwiony lekarz. [ Dać mu sushi? ] napisała na PDA Celty. Kishitani kiwnął głową i już po chwili Dullahan z Oriharą zniknęli w kuchni. - Raczej nie da się tego odkręcić. - oznajmił Shinra, poprawiając okulary.

Shizuo opadł ciężko na kanapę, gapiąc się przed siebie. Jedną rękę przerzucił przez oparcie kanapy, drugą wsunął sobie papierosa do ust. Był zły, zdenerwowany, wkurwiony... i zaskoczony. Że nagle... Izaya stał się TAKI. Musiał przyznać, że całkiem uroczo wyglądał w Izayowatej, za dużej sporo bluzie...
Pokręcił zaraz głową.
- Powiedz mi lepiej coś, czego nie wiem. - prychnął. Shinra westchnął ciężko. Okularnik wiedział, czego Shizuo nie wie. I wiedział też, że musi się dowiedzieć.
- Ktoś się musi nim zająć. Obawiam się, że będziesz to ty...
Shizuo spojrzał na Kishitaniego jak na wariata. Parsknął śmiechem.
- No chyba nie.
- Taka prawda. - lekarz wzruszył ramionami.
- No chyba kurwa nie! - wrzasnął, zrywając się z kanapy. Złapał go za poły lekarskiego kitla i pociągnął na swoją wysokość. Spojrzał mu w oczy. Shinra nie widział jego przez fakt, iż Shizuo założył już swoje okulary. Kishitani sobie nie żartował, blondyn to wyczytał. - No chyba kurwa nie... - dodał ciszej, kręcąc głową.

Z pokoju dało się słyszeć wkurzony głos Shizuo. Izaya zaśmiał się po czym otworzył buzię. Celty wzięła trochę sushi w pałeczkę i wpakowała mu do buzi. Orihara sam nie mógł chwycić w dłonie pałeczek. Cała tą sytuacja była na mu na rękę. Najpewniej Shinra odda go Shizuo, a ten będzie musiał się nim zająć. Wtedy Izaya będzie mógł go wkurzać do woli.

 Shizuo opadł z powrotem na kanapę, puszczając Kishitaniego. Nie... nie mógł uwierzyć. Że niby... on się ma zająć Izayą?!?! Przecież oni się najpewniej pozabijają! Albo Shizuo puszczą nerwy i całe miasto będzie wyglądać, jakby trafił je meteoryt! Nie... oni się pozabijają. Dosłownie. Albo to Shizuo zabiję Izayę. Ale wtedy Shinra może go zamęczyć... nie.
Nie wiedział, co ma robić w tej sytuacji.
- Izaya, kleszczu jeden... nienawidzę cię... - warknął pod nosem, patrząc w kierunku kuchni.

Po chwili do kuchni wpadł rozradowany Shinra. Spojrzał na Celty i uśmiechnął się szeroko.
- Celty~! Byłabyś cudowną mamą! - oznajmił. Zaraz za nim wszedł Shizuo, który na zadowolonego nie wyglądał. - A właśnie. - Kishitani zreflektował się i spojrzał na Izayę. - Shizuo się tobą zajmie dopóki nie wrócisz do normalnych rozmiarów. - uśmiechnął się.
- Daijobu. - odparł brunet pochłaniając kolejną porcję sushi. - Tylko w tych ciuchach raczej nie będę mógł już chodzić. - oznajmił patrząc na resztę, swoimi dużymi, czerwonymi oczami.

Shizuo zrozumiał, o co chodzi Izayi. Zrozumiał i momentalnie zrobił krok do tyłu, uderzając plecami o ścianę.
- Nie. - stwierdził pewnym, zdecydowanym głosem. Wyciągnął przed siebie zgiętą w łokciu rękę. Jakby chciał się obronić. - Nie. Ty chyba sobie żartujesz. Zapomnij. - wszyscy popatrzyli na Shizuo dziwnie. Blondyn nienawidził dzieci, to fakt. Ale jeszcze gorsze były dla niego... dziecięce sklepy. - Nie pójdę do żadnego, jebanego sklepu, jasne?


5 komentarzy:

  1. Znowu majne, pierwsze miejsce, eheh. Jestem taka zajebista XDD

    Jezu, pedofilia się szerzy.
    Nie no, żartuję. Dobry temat na Shizayę, żeby takie coś wymyślić trzeba mieć głowę na karku, a nie w dupie. Gratulacje, po raz kolejny jestem z was dumna, dostaniecie Nobela Pedalskiego Chuja. Ze specjalną dedykacją ode mnie, rzecz jasna. XD
    Ciekawa jestem, jak Shizuo wytrzyma z bachorem. Nienawidzę dzieci tak jak on, jednak jak można nie kochać takiego małego Izayi? Toż to niewykonalne D:
    Zapowiada się ciekawie, bestia w roli matki. Ja pierdolę, nie mogę sobie tego wyobrazić xDD
    No nic, kończę swój bezsensowny wywód. Powodzenia w dalszym pisaniu. Szybko dajcie następnego rozdziała, bo mam poważny niedobór waszej twórczości, czyli to co zwykle. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, Kise, to ja czekam na tego Nobela Pedalskiego Chuja. Chcę to zobaczyć XD

      Usuń
  2. kiedy kolejny rozdział ? Czekam z niecierpliwością na wybryki małego Izay <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powinien być 29, bo co 3 dni publikujemy, ale coś nie pykło i będzie jeszcze dzisiaj :D
      Pozdrawiam~!

      Usuń
  3. TAK SHIZU-CHAN IDŹ DO SKLEPU DZIECIĘCEGO xDDDDDDD Jebnę zaraz. Powinnam była zacząć czytać to szybciej, to jest takie zajebiste!! *^* Rozwalają mnie niektóre momenty. Dobry pomysł, podejrzewam że rozwinięcie doujina Big Shizu little Izaya. Ale bardzo dobre rozwinięcie i już lecę czytać dalej. To fajne że nie muszę na razie zaczekać na następny rozdział xD Wgl moment które wyłapałam:
    Dzisiejszy dzień nie był trudny- Twoje życie jest jak gra a każdy dzień to nowy poziom xDD
    TAK TO BARDZO DOBRE ROZWIĄZANIE, SHIZU-CHAN. GDY DZIEJE SIĘ COŚ NIE TAK- IDŹ DO SHINRY. CO on superbohater czy jak xd
    Wybitnie wkurzony-ciekawe określenie
    - Jesteś najbrzydszym trzylatkiem, jakiego widziałem. - warknął.
    POCISK xD Shizu-chan sprzeczasz się z dzieckiem xDDDD
    Ohayou- to po pierwsze. A po drugie obstawiam ze to wieczór. Ohayou wieczorem? something went wrong
    Ale to tak poza tym. To się zapowiada super, powinniście dostawać więcej komentarzy. Ludzie to jednak wredne i leniwe szuje. Przyjdą przeczytają ale pochwalić to już nie ma komu :<

    OdpowiedzUsuń